Ukraińcy stawiają zacięty opór Rosjanom w oblężonym Mariupolu. Ich ostatnim bastionem są tunele znajdujące się pod opuszczoną stalownią z okresu stalinowskiego.
Według Aleksandra Grinberga, analityka w Jerozolimskim Instytucie Strategii i Bezpieczeństwa, wejście do tuneli jest prawie niemożliwe dla wojsk rosyjskich. -
Mogą spróbować, ale zostaną wyrżnięci, bo obrońcy będą mieli absolutnie przewagę taktyczną
- wyjaśnia ekspert.
Przypominający labirynt teren to należący do Metinvestu kompleks byłej huty Azovstal, podobnie jak pobliska fabryka Azovmash produkująca elementy kolejowe, dźwigi i inne duże konstrukcje. Azowstal, wykorzystywana przez obrońców Mariupola, została nazwana „miastem w mieście” przez Eduarda Basurina, przedstawiciela prorosyjskich separatystów w regionie Doniecka. Jest kilka podziemnych poziomów, których nie można zbombardować. Aby je zdobyć, trzeba zejść pod ziemię, a to zajmie trochę czasu, mówił.
W przeszłości z powodzeniem wykorzystywano systemy tuneli w walce z przeważającymi siłami. Viet Cong uczynił z systemu tuneli Cu Chi koło Sajgonu bazę do ataków na wojska USA, a Hamas wykorzystywał tunele w walce z armią izraelską.
Sprytne korzystanie z tuneli nie straciło nic na skuteczności, czyniąc wrogą artylerię, naloty i snajperów praktycznie bezużyteczną. Jednak system ten działa tylko wtedy, gdy sieć jest rozległa, a bojownicy mają dużo amunicji, żywności i wody, podkreślają analitycy.
