<!** Image 2 align=right alt="Image 98954" sub="Relaksy - szczyt obciachu w modzie. Kiedyś nosiło je pół Polski, dziś wzbudzają jedynie uśmiech politowania. / Fot. Archiwum P. Krajniaka">„Na początku lat 90. spotykaliśmy się podczas tras koncertowych z topowym wtedy zespołem IRA. Chłopaki chcieli być tak jak my, rockendrollowcami, ale podpisali kontrakt na dużą kasę z jakimś operatorem komórkowym. W umowie było, że te telefony mieli nosić wszędzie z sobą, nawet na próby. A że to były początki sieci GSM w Polsce, to komórki były wielkości solidnej cegły. No i się wszyscy z nich nabijali, bo te komórki chowali pod kurtkami, też zresztą sponsorowanymi. Po pierwszej płycie każdy kupił sobie po beemce i zaczęli grać sobie taki miękki pop, i tak do dzisiaj. Ale dla nas to żenada była, po prostu obciach” - tak zjawisko obciachu charakteryzuje Sławek Jagas, muzyk z zespołu Zdrowa Woda.
Okazuje się, że problem obciachowości jest tak ważny, że wymaga solidnych studiów, fachowych opracowań, specjalistycznych konferencji naukowych. Właśnie w czasie jednej z nich (w Elblągu) doszło do konfrontacji dwu potężnych autorytetów w kwestii zasadniczej: czy obciach w ogóle ma prawo istnienia w języku polskim, skażając go swoją wulgarnością i brukowym pochodzeniem. Kopie o obciach kruszyły, m.in., takie autorytety jak prof. Jerzy Bralczyk, zwolennik neologizmów, a więc i słowa obciach w literaturze, i prof. Ludwik Stomma, który obciachowi jako wyrażeniu i jako zjawisku stanowczo się przeciwstawia. Inni godzili zwaśnione strony przez ujęcie obciachu jako wydumanego problemu celebrytów, ludzi „znanych z tego, że są znani”.
Czy obciach jest niewinny?
<!** reklama>Pytanie jest zasadne o tyle, o ile zdajemy sobie sprawę z siły napiętnowania kogoś lub czegoś tym mianem. Obciach jest bowiem mieczem obosiecznym, zwykle osoby określane jako obciachowe mają za wiochę tych, którzy je tak określają.
Marek Hoffmann, artysta plastyk, tak mówi o obciachu: „Kiedy Toruń był miastem wojewódzkim, dostaliśmy od zaprzyjaźnionego regionu w południowej Danii rzeźbę, którą władze chciały umieścić w centrum Torunia. Wszystko odbywało się w niebywałym pośpiechu, więc nikt nie zdążył przyjrzeć się jej uważniej. Dopiero w momencie odsłaniania, w obecności władz i duńskiej delegacji, komuś nasunęło się skojarzenie z fallusem, co doprawdy nie było zbyt odkrywcze, bo w mitologii skandynawskiej jest to naturalny symbol męstwa, siły i odwagi. Zaczęły się śmichy chichy i komentarze. I właśnie to było dla mnie obciachowe, nie sam pomnik, lecz reakcja ludzi. Zachowaliśmy się jak wioskowy głupek na widok obrazu gołej baby”.
<!** Image 3 align=left alt="Image 98954" sub="Podczas wrześniowej konferencji w Elblągu kopie o obciach kruszyły poważne naukowe autorytety / Fot. Piotr Krajniak">Często ukrywamy się za murem obyczajności lub mody, żeby pofolgować sobie, np. rugając dziadka, który ma zbyt młodą narzeczoną. Dr Marek Krajewski, psycholog, mówi wręcz o orężu w walce z adwersarzami. Możemy go użyć przy braku innych argumentów. Według Krajewskiego, obciach racjonalizuje nasze negatywne emocje skierowane wobec osób, z którymi się nie identyfikujemy, wydobywając na światło dzienne to, co emocje te czyni zrozumiałymi. Przecież wściekamy się na sąsiada nie dlatego, że zazdrościmy mu młodszej żony i lepszej bryki, ale dlatego, że żeni wiochę w obciachowym dresie na joggingu! Co za obciach!
Czy mamy modę na obciach?
„Obciach to publiczne udowodnienie swojej niekompetencji, taki na szeroką skalę, taki, że jak na to patrzysz w tv, to aż sam się wstydzisz (...), obciachowe jest lansowanie niektórych mało utalentowanych wokalistek... Ktoś np. świadomie ubiera się obciachowo albo robi coś śmiesznego, ale to nie obciach, tylko świadome operowanie konwencją, kiczem. Dla mnie obciach to poważne słowo” - tak mówi o tym zjawisku osoba działająca na pierwszej linii starcia wyznawców mody, czyli „tryndu” z odszczepieńcami zupełnie pozbawionymi smaku. Adaś Staszewski, muzyk toruńskiej grupy SOFA, uważa też, że z obciachem należy ostrożnie, bo może on dotknąć każdego, a to w tzw. branży oznacza kłopoty.
Inaczej myśli Justyna Steczkowska, która może być pewna swojego talentu i pozycji na rynku: „Bycie gwiazdą to obciach. Dziś myślę, że jestem na tyle dojrzała, by pozwolić sobie na taką płytę, gdzie niczego nie muszę udowadniać”. Tak więc celebrytka Steczkowska może występować na każdej scenie i przed każdą publicznością zwłaszcza tam, gdzie nieco mniej utalentowanej, choć równie ponętnej celebrytki Mandaryny nikt nie ośmieli się wpuścić. Obie panie objeżdżają więc festyny, z tym że jedna z nich chce, a druga musi.
Festyny, rozsadniki rodzimej żenady, tak modne ostatnio w Polsce, nie są jednak wcale naszym wynalazkiem. Tłuką je do bólu jankesi pod dętą nazwą festiwali, choć zerżnęli je żywcem od Meksykan prosto z ichniej fiesty con tequilla! Ale wiocha!
Czy obciach jest uniwersalny?
To najtrudniejsze pytanie, pozostawione, nawet na wspomnianej już konferencji elbląskiej, bez odpowiedzi. Jeśli tak, sąsiad z fajniejszą bryką będzie obśmiewany również przez moich kolegów z pracy jako wieśniacki szpaner, ale i moje białe skarpetki będą powodowały salwy śmiechu, nie tylko mojego syna, ale też mojej atrakcyjnej szefowej. Jeżeli nie, jestem bezpieczny w domowym zaciszu, a synalek dostanie szlaban na komputer, z tym że sąsiad ma przechlapane tylko dlatego, że go nie lubię zupełnie prywatnie.
Tak wiec na płaszczyźnie społecznej na to pytanie odpowiedzieć nie możemy bo chyba po prostu... nie chcemy!
Ale że naukowcy nie znoszą stanów nieokreślonych, próbują umieścić żenadę na innej płaszczyźnie, nie jako sposób wartościowania (oceny) symbolicznych wymiarów życia, lecz jako kategorię rozróżniania, zupełnie jak w samolotach F-16, kategorii MY - ONI.
Przecież żyjemy w konkretnych środowiskach, a przenikanie międzykulturowe, choć coraz częstsze, dotyczy tylko pewnego ułamka populacji, bardziej wykształconego czy częściej podróżującego. I, broń Boże, nie chodzi tu o podróże na Wyspy czy do Szwecji, bo rodzą one tylko większe podziały. Polskie getta w Irlandii to już nie tylko wylęgarnia zadufanych w sobie pseudopatryjotów, ale i ksenofobów zrażonych do wszelkich przejawów obcej kultury.
„Obciach to w dużej mierze marniutki rezultat gry pozorów. Ktoś - świadomie lub nie - aspiruje gdzieś, choć nie ma ku temu kwalifikacji. Jeśli o tym nie wie, pół biedy. Jeśli wie, to jeszcze większy obciach. Przykład takiego obciachu to paru facetów z mojego osiedla, którzy niedawno sprawili sobie motory. Nie jeżdżą jednak po bezdrożach. Ich ukochanym terenem jest osiedle. Podziurawili tłumiki, zrobili mały tuning, skutkiem czego o ich nowym hobby wie całe osiedle. Miało być megamęstwo, wychodzi megaprostactwo” - tak ocenia zjawisko socjolog Tomasz Kozłowski. Tyle że prócz zwykłego obciachu jest tu jeszcze element agresji, a to już sprawa dla policji, a nie naukowców.
Czy obciach jest śmieszny?
Na szczęście, tak! Jeden ze znanych producentów telewizyjnych na pytanie o definicję obciachu opowiedział o uczuciach, jakie wzbudzają w nim... damskie rajstopy.
Otóż ów stołeczny dziennikarz za szczyt żenady uważa noszenie, jak to sam określił, „tego dziadowskiego wdzianka” przez zaprzyjaźnione damy. Dopuszczalne są, a przy tym całkiem seksowne, grube, wełniane rajtuzy zimowe, takie jakie nosił np. Robin Hood we wszystkich filmach, a w szczególności w „Facetach w rajtuzach” Mela Brooksa. Natomiast prawdziwe (!) kobiety noszą pończochy i tylko pończochy! Bo to one właśnie pobudzają zmysły, nie tylko mężczyzn, a i feromony mają lepszy dostęp.
Śmieszną twarz obciachu ujawnili również uczestnicy opisywanej wcześniej konferencji naukowej, a była świetna okazja do pobrylowania wśród kolegów naukowców.
I tak zaprzyjaźniony doktor Waldemar K. z Poznania wymachiwał wszystkim przed oczami obciachowym, jego zdaniem, stukolorowym krawatem, swoje białe skarpetki uważając za akademicką normę. Ale nikt nie śmiał się ani z jego krawata, ani też z jego skarpetek, bo uwagę wszystkich wykształciuchów skupił jego... nowy laptop. Może dlatego, że merdał ogonkiem? A jedna pani... Ale obciach!
Warto wiedzieć
Obciach pierwotny
Obciach funkcjonuje w naszym języku od lat 60. XX w., co nie oznacza wcale, że wcześniej zjawisko takie nie było zauważane. Psychologowie społeczni, a wśród nich toruński socjolog prof. Tomasz Szlendak, wywodzą poczucie obciachu, a więc wstydu, zażenowania (w sferze materialnej - kiczu) z początków ewolucyjnego rozwoju człowieka, z okresu kształtowania się naszego gatunku na sawannach Afryki. Zdaniem Szlendaka, poczucie obciachu jako reakcji na kicz było nieodzowne dla adaptacji człowieka w groźnym środowisku, bo pozwalało odróżnić to, co przyjazne od raczej niebezpiecznych nowinek i udziwnień. Postawa taka, gwarantująca przedłużenie gatunku, dzisiaj odzywa się w nas nie tylko, gdy potępiamy różowe czuby punków, ale też wtedy, gdy dziadek ma zbyt młodą narzeczoną.