Wieś Olszewka posiada niepowtarzalny urok wynikający tak z jej malowniczego położenia, jak i ciekawej, aczkolwiek mało znanej historii.
<!** Image 2 align=right alt="Image 26109" >Miejscowość położona jest pomiędzy dwoma wzgórzami morenowymi o wysokości około 80 i ponad 100 m.n.p.m. Wyróżnia się zabytkowym kompleksem dworsko-folwarcznym oraz okalającym go parkiem. Historię wsi tworzą również dwa wyjątkowe drzewa - dąb stojący przy głównym wejściu na teren boiska szkolnego oraz jawor na posesji państwa Szpara.
Przetrwało drzewo
Szkolny dąb, dziś pomniki przyrody, posadzony został w 1871 roku obok pomnika poświęconego 8 lub 10 mieszkańcom Olszewki poległym w wojnie prusko-francuskiej, po której narodziło się Cesarstwo Niemieckie.
Budowla miała prostą konstrukcję. Na podstawie z wielkich bloków kamiennych (jeden stoi jeszcze pod drzewem) postawiono około 2-metrowy prostokątny pomnik z równo ciosanych polnych kamieni zakończony piramidalnie. Na każdej z trzech krawędzi piramidy stały masywne, okrągłe kamienne kule. Od strony północnej widniała data „1870”, a poniżej czarna, bazaltowa tablica z napisem wotywnym oraz kilkoma nazwiskami poległych żołnierzy. Podobna tablica z pozostałymi nazwiskami widniała od południa.
<!** reklama left>W 1938 roku Polacy, w odwecie za nasilające się ataki hitlerowskie na polską mniejszość na terenie Rzeszy, przenieśli pomnik na cmentarzyk przy niedalekiej kapliczce, w miejsce, w którym obecnie stoi śmietnik.
Pomnik rozebrano tuż po II wojnie światowej.
Pamiątka manewrów
Drugie drzewo, jawor, posadzono, jak wspominał właściciel posesji, Roman Szpara, w 1925 roku, podczas manewrów wojskowych garnizonu bydgoskiego i sztabu DOK VIII w Toruniu.
Pan Roman miał wtedy zaledwie trzy lata, ale pamiętał, o czym później przypominała mu mama, że sadzącymi drzewo byli generał brygady Wiktor Thommée, dowódca 15 DP w Bydgoszczy oraz generał dywizji Jan Władysław Hubischta z Torunia.
Na podwórku i w okolicach gospodarstwa Szparów ulokował się sztab manewrów z kilkunastoma kuchniami polowymi, kilkudziesięcioma namiotami, w tym głównym wielkim namiotem typu cyrkowego i mnogością innego sprzętu.
Za wiekową dziś stodołą stał samochód z 300-metrową ręcznie uruchamianą wyciągarką, na końcu której umocowany był balon obserwacyjny z kilkoma żołnierzami.
Miejsce dowodzenia nie było przypadkowe, gdyż jest to najwyższy punkt w okolicach Nakła, z którego bardzo dobrze widać Kcynię, Wyrzysk czy Mroczę.
Na początku września 1939 roku Niemcy ulokowali tu trzy działony ciężkich armat ostrzeliwujących przedmoście bydgoskie w okolicach Kruszyna.
Do dzisiaj pozostały po nim pęknięcia na starym budynku mieszkalnym gospodarstwa.
Autor jest dyrektorem Muzeum Ziemi Krajeńskiej w Nakle