Więzień, który w jednej celi spotkał się z Dariuszem L., oraz człowiek związany z Polskim Konsorcjum Leasingowym. To oni wczoraj zeznawali.
- Wiem, że Tomasz G. codziennie rozmawiał przez okno z Dariuszem L. Siedziliśmy wtedy razem w jednym zakładzie karnym w Fordonie, Tomasz G. mieszkał w celi nad nami, stąd kontakty przez okno - relacjonuje świadek, którego na rozprawę przywiozła policja. - Zastanawiali się, kiedy wyjdą na wolność. Widziałem, że Dariusz L. pisał listy do policji, w pewnym momencie jego zachowanie się zmieniło. Stał się pewny siebie. Potem mówił, że jak wyjdzie, to chce założyć korporację taksówkową, albo wypożyczalnię łódek nad morzem. Spytałem, skąd weźmie na to pieniądze. Odparł, że Tomasz G. mu na to da, albo pożałuje. Sędzia drążył temat „Lewatywy”, czyli Henryka M.
<!** reklama>- Czy Dariusz L. mówił cokolwiek o „Lewatywie”? - pytał przewodniczący składu. Więzień na ten temat wiedział niewiele.
Kolejny świadek, pracownik Polskiej Kompanii Leasingowej pytany był o wysokość umów leasingowych, które jego firma zawierała z klientami. Zaprzeczył, jakoby były to milionowe kontrakty, zaprzeczył także, jakoby PKL leasingowała maszyny do prasowania złomu, zwłaszcza karoserii samochodowej.
Kolejny świadek nie pojawił się, jego żona złożyła w sądzie zaświadczenie o pogorszeniu się zdrowia psychicznego męża, o jego hospitalizacji.