Zobacz wideo: Odkrywamy Bydgoszcz. Bartodzieje kiedyś i dziś

Poniedziałek, 30 maja, godz. 10, może kilka-kilkanaście minut po. Na ulicy Długiej doszło do zamieszania.
- Moją uwagę najpierw zwróciło to, że na ulicy Długiej samochody utknęły, więc zaciekawiło mnie, dlaczego nie mogły przejechać. I wtedy ukazał się moim oczom widok dla mnie niezwykły: nurogęś prowadząca swe pisklęta ulicą w centrum miasta. Niezwykła była też reakcja ludzi - nie było trąbienia klaksonami, nikomu się nie spieszyło. Również przechodnie chcieli być pomocni, wymachując rękoma, starali się nakierować kaczą rodzinkę, by bezpiecznie dotarła do celu swej wędrówki, czyli do wody - opowiada nam Adam Bujny, bydgoski przedsiębiorca, współzałożyciel znajdującego się w pobliżu Muzeum Mydła i Historii Brudu.
Naszego rozmówcę wiele osób pytało, skąd ptaki przywędrowały.
- Początkowo byłem przekonany, że te nurogęsi wyszły spod ulic Pod Blankami, ale później w sieci zauważyłem filmik z przejścia ptasiej rodzinki, na którym widać mój zaparkowany samochód. Zatem matka z małymi musiała iść od strony ul. Grudziądzkiej - mówi Adam Bujny.
Z kolei internauci pod postem ze zdjęciem autorstwa Pana Adama komentują, m.in.: "Te nurogęsi wykluły się w Parku Pięciu Stawów. I z tak daleka wybrały się pewnie nad Brdę, w niedzielę wieczorem szły chodnikiem przy Szubińskiej w stronę Castoramy".
Dawid Kilon, bydgoski ornitolog, przyrodnik i popularyzator nauki, nie wyklucza takiego scenariusza.
- Tydzień temu przy Castoramie widziałem nurogęś, która wlatywała do dziupli, do swoich piskląt. W poprzednich latach nie zaobserwowałem gniazd tych ptaków akurat w tej okolicy. Z reguły nurogęsi gniazdują w jednym miejscu, zdarza się jednak, że wyprowadzają się z gniazda, jeśli coś im przeszkadza. Być może ta matka zaryzykowała wyprawę z Doliny Pięciu Stawów do Brdy. Kiedyś jedna z nurogęsi chciała przeprowadzić swoje małe z Kanału Bydgoskiego do Brdy, próbując przejść przez rondo Jagiellonów. Kierowcy jednak wówczas jej na to nie pozwolili i została z młodymi na Kanale - opowiada nam ornitolog.
- Mnie zastanawia jedna rzecz. Wiele osób mówiło mi, że nurogęsi należą do płochliwych ptaków, a ta matka nie bała się ani ludzi, ani ruchu drogowego. W takim razie rodzinka w Bydgoszczy musi się chyba czuć bezpiecznie? - pyta w rozmowie z nami Adam Bujny, który dotąd nurogęś (ptak wodny z rodziny kaczkowatych, którego nazwa wzięła się stąd, że doskonale nurkuje - przyp. red.) obserwował jedynie w okolicach Młynówki.
Ornitologa takie zachowanie nurogęsi w Bydgoszczy nie dziwi. Co prawda, nurogęsi to ptaki dzikie, które uciekają po zbliżeniu się do nich choćby na kilkadziesiąt metrów, ale nie w naszym mieście.
- W Bydgoszczy mamy miejską populację nurogęsi. Gniazdują w naszym mieście nie tylko w dziuplach drzew (jedno z nich znajduje się na Wyspie Młyńskiej), coraz częściej zdarza się, że zakładają gniazda na kamienicach. To dlatego ptaki te w Bydgoszczy nie boją się ludzi. Bywa nawet, że miejskie nurogęsi podpływają i dają się karmić ludziom chlebem, co jest tym bardziej nietypowe, bo to gatunek rybożerny - mówi nam Dawid Kilon, przypominając, że żadnych ptaków karmić chlebem nie należy, to im po prostu szkodzi.
Przyrodnik zwraca też uwagę, że samica widoczna na zdjęciu z ul. Długiej nie bała się ruchu ulicznego, co wynika także z tego, że miała pod swą opieką pisklęta. - Samica dopóki czuje się w miarę bezpiecznie, jest przy swych pisklętach i próbuje je doprowadzić do wody - wyjaśnia nam bydgoski ornitolog.
Jak powinniśmy zachować się w sytuacji, kiedy w Bydgoszczy spotkamy taką kaczą rodzinkę?
- Powinniśmy zatrzymać się i nie przekraczać drogi samicy, tylko próbować obejść ją tak, żeby matka wraz z małymi mogła swobodnie iść w kierunku, w którym podąża. W żadnym wypadku nie bierzmy piskląt do ręki! Obserwujemy z daleka. A jeśli zobaczymy, że samica chce przeprowadzić młode przez jezdnię, trzeba spróbować zapanować nad ruchem drogowym. Tak jak kierowcy powinni tworzyć tunel życia, gdy mamy do czynienia z wypadkiem drogowym, tak w tym przypadku powinni stworzyć ptasiej rodzinie "tunel bezpieczeństwa" - radzi Dawid Kilon.
Jeśli postąpimy inaczej, możemy spowodować rozdzielenie części rodziny, a wówczas młode bez matki sobie nie poradzą.