Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nożownik grasował na Starym Rynku

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Stary Rynek wyludniony o godzinie 12Zamknięte Sklepy
Stary Rynek wyludniony o godzinie 12Zamknięte Sklepy Dariusz Bloch
O zdarzeniu tym, którego świadkami bądź uczestnikami było liczne grono bydgoszczan, w mieście mówiono bardzo długo.

Do zdarzenia doszło w godzinach rannych 9 sierpnia 1968 roku. Krótko po godz. 6 w centrum Bydgoszczy było już sporo przechodniów, zdążających na własnych nogach do pracy.
[break]

Dokładnie o godz. 6.21 do tramwaju zmierzała przez plac 23-letnia Bożena S. Na środku rynku podszedł do niej młody mężczyzna i zapytał o godzinę.

Celował w twarz

Kiedy kobieta spuściła wzrok na swój chronometr, obcy nagle wydobył skądś nóż i ugodził nim kobietę w twarz. Trafił na szczęście w policzek, ostrze ześlizgnęło się po kości. Wtedy napastnik uderzył po raz drugi. Tym razem trafił w pierś młodej kobiety, która zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
Agresor w tym momencie dał kobiecie spokój, bowiem dostrzegł nową ofiarę, idącą o parę metrów od napadniętej emerytkę, 67-letnią Anastazję R. Szybko ruszył w jej stronę i dźgnął dwukrotnie przerażoną kobietę, która widziała poprzednią sytuację i z przestrachu stanęła jak wryta. I tym razem były to ciosy zadane raczej na oślep, jeden z nich trafił Anastazję R. w pierś, drugi - w ramię. Teraz już dwie kobiety krzyczały wniebogłosy, a wszyscy przechodnie na rynku , zaskoczeni, usiłowali zorientować się w sytuacji.
Tymczasem napastnik, jakby wystraszony, zerwał się do biegu, pozostawiając za sobą dwie krwawiące i słaniające się na nogach kobiety. Mężczyzna ruszył w stronę ulicy Farnej i po kilkunastu krokach znalazł się w pobliżu kolejnej przechodzącej tamtędy kobiety. Była to Marta P., która na chwilę wyszła do sklepu. Tym razem cios okazał się bardzo niebezpieczny, bowiem nóż trafił w szyję i uszkodził aortę. Ofiara napadu upadła na chodnik, brocząc krwią.

Przechodnie na rynku, widząc, co się dzieję, zaczęli w panice głośno krzyczeć. Jedni wzywali pomocy, inni rzucili się w stronę szaleńca, kolejni uciekali w panice. Tymczasem napastnik przebiegł koło kościoła, wyrzucił swój nóż do Brdy w okolicach elektrowni i udał się w stronę ulicy Mostowej. Tam został zatrzymany przez pracownika pobliskiego Zakładu Energetycznego, który, zaalarmowany krzykami dochodzącymi ze Starego Rynku, wyszedł na ul. Czerwonej Armii dowiedzieć się, co się dzieje.
Chwilę później pojawił się tam radiowóz Milicji Obywatelskiej. Zatrzymanego napastnika zabrano do aresztu. Okazał się nim 32-letni mieszkaniec ulicy Długiej.

Jakie były motywy jego kroku, nie udało się w wiarygodny sposób ustalić. Napastnik okazał się osobą chorą psychicznie, a do takiego aktu agresji z jego strony doszło po raz pierwszy.

Myślał, że to była... teściowa
Mężczyzna został niebawem przewieziony do Wojewódzkiego Szpitala dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Świeciu, gdzie poddany został długotrwałemu leczeniu. Przed sądem za swoje czyny popełnione na Starym Rynku nigdy nie stanął.

Wszystkie trzy ofiary napadu na Starym Rynku przeżyły, najdłużej w szpitalu pozostawała najciężej ranna Marta P.
Lokalna prasa podkreślała brak reakcji przechodniów znajdujących się blisko centrum zdarzeń. Jeden z nich, zapytany, dlaczego nie usiłował obezwładnić szaleńca, odparł, iż sądził, że to zięć załatwia porachunki z teściową...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!