Nowa opłata recyklingowa. Ten element systemu podatkowego na pewno będzie szczelny. Kończąc zakupy i pakując je w plastikowe torby od razu, automatycznie jak VAT-em, zostaniemy obciążeni dodatkową złotówką za każda torbę.
Przy czym nowa opłata - a w zasadzie podatek, bo idzie ona nie na żaden fundusz lecz - jak chce ustawa - "pobrana opłata recyklingowa" stanowi dochód budżetu państwa zwiększy ona dochodów supermarketu, ale pójdzie do budżetu państwa. Bezpośrednio do budżetu - a nie na specjalny fundusz np. przeznaczony na dofinansowanie przedsięwzięć ekologicznych. Jedyny związany z nowym podatkiem - określanym opłatą recyklingową za lekko torbę na zakupy z tworzywa sztucznego - obowiązek fiskusa z nim związany, to poinformowanie ministra środowiska o sumie opłat recyklingowych, które trafiły do budżetu. A to tylko dlatego, że zgodnie z prawem unijnym minister środowiska musi taką informację co roku przekazać do władz Unii Europejskiej.
Jeśli ktoś sądzi, że uniknie złotówkowego haraczu udając się na zakupy z własnymi torbami, jest w grubym błędzie. Jeśli będzie potrzeba pakowania towarów (np. świeżych ryb) w torby grubsze niż 15 mikrometrów), sprzedawca opłatę recyklingową - pod odpowiedzialnością karną - będzie musiał doliczyć do ceny produktu.
Rządowy projekt nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi, który był przedmiotem obrad plenarnych Sejmu w tym tygodniu trafił co prawda ponownie do poprawek w toku prac sejmowej komisji, ale nic nie wskazuje na to, by powyższe zasady miały ulec zmianie.
Tak więc opłata recyklingowa będzie tak samo służyła deklarowanym przez rząd celom jak opłata paliwowa służy budowie dróg (zresztą rząd chce doliczać do zakupów benzyny czy oleju napędowego kolejna opłatę drogową - tym razem rzekomo na remonty i modernizację dróg lokalnych).
