Rozmowa z prof. BOGUSŁAWEM BUSZEWSKIM, powołanym przez Piotra Całbeckiego na stanowisko pełnomocnika ds. rozwoju nauki, badań i wdrożeń oraz innowacyjności.
<!** Image 4 align=right alt="Image 205128" >Jednym z Pana zadań będzie stworzenie nowego ciała, Kujawsko-Pomorskiej Agencji Innowacyjności. W jakim celu?
Agencja zajmować się będzie pozyskiwaniem takich projektów naukowych, które będą mogły być kiedyś wykorzystane, np., w przemyśle. Interesować będą nas obszary interdyscyplinarne, które zagwarantują taką współpracę, a więc fizyka-chemia, biotechnologia i inne. Wspierać będziemy tych najbardziej produktywnych naukowców; tych, którzy mają coś do zaoferowania (patenty, know how) poprzez znajdowanie dla nich partnerów po stronie produkcji. Generalnie, zadaniem agencji będzie tworzenie mostów między uczelniami wyższymi a przemysłem. Zależy nam też bardzo na tym, by zdolni naukowcy nie uciekali z regionu.
Jaka będzie struktura agencji?
Trójpoziomowa. Będzie grupa ekspertów, która wskazywać będzie obszary poszukiwań i działania i przeprowadzać preselekcję projektów. Będzie grupa wdrożeniowa, którą nazwałem „naganiaczami”, a która zajmować się będzie m.in. znajdowaniem partnerów po stronie produkcyjnej. Będzie wreszcie grupa trzecia, związana z przemysłem. Agencja zatrudni ok. 20 osób.
Na jakiej zasadzie pracuje Pan jako pełnomocnik?
Na razie zostałem powołany na stanowisko, a w przyszłości pewnie będzie to umowa-zlecenie. Pieniądze? Kto mnie zna, ten wie, że nie dbam o forsę. Nie wiem jeszcze, ile będę zarabiał jako pełnomocnik.
Ale podatnika to interesuje...
U mnie najpierw jest robota, a potem zapłata. Później zastanowimy się z panem marszałkiem nad forsą.
INNY PUNKT WIDZENIA
Rozmowa ze STANISŁAWEM PAWLAKIEM, szefem klubu radnych SLD w sejmiku województwa
Marszałek właśnie powołał prof. Bogusława Buszewskiego na nowe stanowisko - pełnomocnika zarządu województwa ds. rozwoju nauki, badań i wdrożeń oraz innowacyjności. Jak Pan to skomentuje?
To jest jeden wielki skandal. Przecież mamy w Urzędzie Marszałkowskim departamenty branżowe, zatrudniające rzeszę urzędników, zajmujące się tymi dziedzinami. Mamy też pięcioosobowy Zarząd Województwa. Uważam, że powoływanie takiego pełnomocnika jest jednym z przykładów wyprowadzania pieniędzy z Urzędu Marszałkowskiego dla osób, wobec których marszałek ma jakieś zobowiązania. To, zresztą niejedyna taka chora sytuacja. Dość przypomnieć, że mamy w urzędzie dyrektora Kancelarii Sejmiku Województwa i pełnomocnika ds. sejmiku. Przecież to dublowanie funkcji! Płacą za to, oczywiście, podatnicy. Widzę, że na najbliższej sesji sejmiku będziemy mieli o co pytać pana marszałka.
Może działalność nowego pełnomocnika przyczyni się do rozwoju regionu?
Wątpię. Marszałek Całbecki w ostatnim czasie prowadzi działania „zwijające” nasze województwo. Wystarczy wrócić do ostatniej sesji sejmiku, na której radni przegłosowali jedną likwidację instytucji za drugą (np. nauczycielskich kolegiów językowych). Środki unijne mamy najgorzej wykorzystane w kraju (w przeliczeniu na mieszkańca i sumarycznie), średnia płaca u nas to 3100 zł brutto i jest to najniższa średnia w Polsce. Poziom bezrobocia mamy jeden z najwyższych w kraju. W tej sytuacji tworzenie nowego stanowiska dla jakiegoś pełnomocnika, to bardzo nietrafione posunięcie. Nawet nie wiemy dziś, jaki jest stan etatowy marszałkowskiej administracji. Zawsze liczba etatów była umieszczana w projekcie budżetu. W tegorocznym tego brak.
Ile kosztują podatników marszałkowskie etaty?
Koszty utrzymania Urzędu Marszałkowskiego, w tym koszty płac urzędników, są na drugim miejscu pod względem wielkości w budżecie województwa. Na pierwszym miejscu, tradycyjnie, są drogownictwo i transport (ok. 30 proc.), a zaraz za nimi - administracja (10 proc.). Taka struktura budżetu jest bardzo niepokojąca. Niepokojący jest też poziom przygotowania tych setek urzędników do pracy. Mówię tak dlatego, że obserwuję zlecanie dużej liczby zadań (analizy, projekty itp.) firmom zewnętrznym. Oczywiście, odpłatnie.
