Zadziwiająco wyglądały trzy pierwsze kwarty dzisiejszego meczu II ligi
koszykarzy w Inowrocławiu. Najpierw były dwa remisy 12:12, a później 15:15.
Końcówka należała jednak do gości z Łowicza, a za sukces Noteci można uznać
przybycie kilkuset kibiców.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 199168" >
Plan odbudowy potęgi inowrocławskiego basketu na razie w powijakach i
dziś wieczorem kibice mieli się okazję o tym przekonać po raz pierwszy na
własne oczy. Nowy klub, który przyjął nazwę z tradycjami, czyli Noteć, pierwszy
raz grała w II lidze przed własną publicznością.
Inowrocławianie przegrali ostatecznie z Księżakiem Łowicz 50:56 (12:12,
12:12, 15:15, 11:17). O porażce zadecydowały indywidualne błędy. Raz lider
Noteci, Artur Gliszczyński zgubił piłkę, innym razem Aleksandrowi Filipiakowi
wyślizgnęła się ona z rąk, a Hubertowi Wierzbickiemu wypadła z dłoni pod koszem
rywala.
<!** reklama>
Rąbińska hala reagowała na wydarzenia na parkiecie raczej statycznie. –
Myślę, że w kilku fragmentach mogliśmy zadowolić kibiców, którzy przyszli na
mecz – ocenia jednak kapitan Noteci, Przemysław Szmelter i ma chyba rację.
Gospodarze pokazali bowiem wolę walki i widać było, że bardzo chcieli
wygrać. Zabrakło umiejętności, ale z czasem zespół trenera Dariusza Sikory
powinien się ogrywać i zwycięstwo pewnie niebawem przyjdzie.
Punkty dla Noteci w tym meczu zdobyli: Gliszczyński 12, Majer 10,
Borowicz 8, Grod 7, Bernasiak 5, Szmelter 4, Wierzbicki 2, Rychłowski 2.
Już w środę Noteć w meczu pucharowym podejmować będzie Siden Toruń.
Kibice w hali na Rąbinie w meczu ligowym zobaczą ją 17 listopada, gdy zmierzy
się z Wilkami Morskimi Szczecin.