Nokaut na początek

Biało-czerwoni zapewnili sobie awans do sobotniego finału, który odbędzie się w Vojens. Swojej szansy w czwartkowym barażu szukać będą Duńczycy i Rosjanie. Do domów rozjechali się już Czesi.

<!** Image 2 alt="Image 154072" sub="W III biegu Tomasz Gollob upadł na pierwszym łuku. ">Pierwotnie zawody miały odbyć się w sobotę. Niestety, w piątek wieczorem w Gorzowie zaczął padać deszcz. Woda z nieba lała się także następnego dnia i jury FIM już o godz. 14.30 podjęło decyzję o odwołaniu turnieju i rozegraniu go w terminie rezerwowym. Decyzja słuszna, bo niebo pokryte było gęstymi chmurami, a synoptycy zapowiadali, że opady będą utrzymywać się aż do niedzielnego poranka. Na szczęście wczoraj pogoda nie płatała już figli i o godz. 15.00 zawodnicy mogli wyjechać na tor.

Nadrabiali na dystansie

Pod nieobecność Nickiego Pedersena i Emila Sajfutdinowa, biało-czerwoni byli zdecydowanymi faworytami imprezy. I to potwierdziło się na torze. Podopieczni Marka Cieślaka wyszli na prowadzenie już po II biegu. Potem sukcesywnie powiększali przewagę, by po XX gonitwie cieszyć się z awansu do finału.

<!** Image 3 alt="Image 154072" sub="Na szczęście nic groźnego mu się nie stało i w kolejnych wyścigach mógł cieszyć kibiców swoją widowiskową jazdą">Nasi żużlowcy drobne kłopoty mieli tylko na początku zawodów, gdy słabo wyjeżdżali spod taśmy. Na dystansie przebijali się jednak na czoło stawki dzięki doskonałej znajomości ścieżek gorzowskiego owalu.

Nieskuteczny joker

Najgroźniejsi rywale do zwycięstwa, czyli Duńczycy próbowali gonić, wprowadzając w XIII wyścigu tzw. jokera (jego punkty liczą się podwójnie). Manewr ten przyniósł jednak połowiczny sukces, bo Kenneth Bjerre przyjechał za plecami Adriana Miedzińskiego. Torunianin przegrał wprawdzie start, ale już na drugim łuku pierwszej pętli był przed rywalem. „Kenio” dwoił się i troił, ale nie zdołał wyprzedzić Polaka.

<!** reklama>Chwile grozy

Do groźnie wyglądającego karambolu doszło w XIV gonitwie. Na końcu trzeciego okrążenia przewrócił się Denis Gizatullin, na którego najechał Lukas Dryml. Obaj upadli, a stadion zamarł z przerażenia. Na szczęście po chwili zawodnicy wstali o własnych siłach. „Giza” uszedł cało dzięki refleksowi Czecha oraz własnej sprawności (w ostatniej chwili obrócił się chowając głowę).

Gollob tonuje nastroje

W całych zawodach przewaga biało-czerwonych była przygniatająca. Dość powiedzieć, że tylko raz nasz zawodnik nie przyjechał na pierwszym lub drugim miejscu. Taka sytuacja zdarzyła się w XVII biegu, gdy „Miedziak” przegrał z Hansem Andersenem i Renatem Gafurowem.

<!** Image 4 alt="Image 154074" sub="Patrząc na te zdjęcia aż trudno uwierzyć, że Denis Gizatullin wyszedł z tego karambolu bez szwanku">Mimo przekonującej wygranej Tomasz Gollob studził hurraoptymizm kibiców.

- Dziś poszło nam łatwo, ale finał będzie znacznie trudniejszy. Jeżeli każdy z nas pojedzie na swoim poziomie, to w Vojens powinniśmy wywalczyć jeden z medali - mówił nasz kapitan.

<!** Image 5 alt="Image 154074" >Po tym, co Polacy zaprezentowali wczoraj trudno jednak przypuszczać, aby był to krążek inny niż złoty.

Półfinał drużynowego Pucharu Świata w Gorzowie

Bieg po biegu:

Wyniki:

1. Polska 68 punktów

2. Dania 45 punktów

3. Rosja 31 punktów

4. Czechy 8 punktów