Porozumienie w sprawie Grecji spowodowało euforię na zachodnioeuropejskich giełdach. Zwyżki zanotowano również na warszawskim parkiecie, a złoty się umocnił.
Nie wiadomo jednak, na jak długo inwestorom starczy optymizmu i czy utrzymają się kilkuprocentowe wzrosty. Okaże się to dopiero w przyszłym tygodniu.
Grecja łapie oddech
Ostateczne negocjacje nie były łatwe i trwały blisko 10 godz. Skończyły się dopiero w nocy z środy na czwartek, tuż przed godz. 4. Najtrudniejszym zadaniem było złamanie oporu prywatnych banków do pogodzenia się ze stratą połowy wartości greckich obligacji, które znajdują się w ich posiadaniu.
Podobno poskutkowała dopiero groźba, że szefowie strefy euro zgodzą się na niekontrolowane bankructwo Grecji, a wtedy banki stracą 100 proc., czyli około 205 mld euro. Kompromis sprawił, że mają one szanse na uratowanie połowy tej gigantycznej kwoty. Łączny dług Grecji wynosi ponad 350 mld euro, ale niebawem zmaleje on do około 250 mld euro. Dzięki temu dług publiczny tego kraju będzie zmniejszony do rozsądnych rozmiarów do 2020 r.
<!** reklama>
Liderzy krajów strefy euro mieli ważny powód, żeby z tak wielką determinacją - prośbą i groźbą - skłonić banki do dobrowolnej zgody na stratę 100 mld zł. Chodziło o to, żeby agencje ratingowe nie miały pretekstu do ogłoszenia natychmiastowego bankructwa Grecji, co skutkowałoby chaosem na rynkach finansowych. Żeby złagodzić skutki redukcji greckiego długu, banki eurolandu zostaną dokapitalizowane kwotą około 106 mld euro (Międzynarodowy Fundusz Walutowy chciał 200 mld). Ponadto fundusz ratunkowy dla zagrożonych krajów strefy euro zostanie zwiększony do biliona euro (obecnie 440 mld). Pomóc ma w tym, m.in., kapitał chiński, co jest krytykowane przez wielu polityków i komentatorów.
Dwie Europy
Na brukselskim szczycie zapadła też decyzja, że zarządzaniem wspólną waluta zajmować się będzie unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych, Olli Rehna. Takie postawienie sprawy odpowiada, m.in., Polsce, która uważa, że Komisja Europejska jako organ całej UE, a nie tylko 17 państw strefy euro, powinna być odpowiedzialna za euro. Niemniej ostatni szczyt potwierdził podział Europy na dwie części: krajów strefy euro i tych, które są poza nią. Takie kraje jak Wielka Brytania czy Polska, jedne z największych w UE, zostały pozbawione realnego wpływu na podejmowane decyzje. Generalnie jednak oceny wyników szczytu są pozytywne, również w Rosji, Stanach Zjednoczonych i Chinach. Podkreśla się, że wspólna waluta została uratowana. O ile premier Grecji Jeorjos Papandreu nie krył zadowolenia z wyników szczytu, to zwykli ludzi boją się dalszego zaciskania pasa.
Według ministra finansów, Jacka Rostowskiego, największy polski bank PKO BP nie będzie musiał być dokapitalizowany. Po pierwsze dlatego, że nie należy do grupy banków kluczowych dla europejskiego systemu, a po drugie, posiada tylko śladowe ilości papierów dłużnych krajów strefy euro.
- Ustalenia szczytu eurogrupy każą prezentować umiarkowany, ale coraz bardziej stanowczy optymizm - powiedział w czwartek premier Donald Tusk po spotkaniu z premierem Danii, Helle Thorning-Schmidtem. Dania będzie sprawowała przewodnictwo w UE w pierwszym półroczu 2012 r. - Zarówno polska prezydencja, jak i duńska będą działały, aby przyszłe procedury i mechanizmy, które będą sprzyjać integracji grupy euro, były jednocześnie procedurami chroniącymi integralność całej Unii - dodał premier Tusk.