https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nimando Nico uczy się polskiego

Tadeusz Nadolski
1 maja podczas zawodów w powożeniu w Myślęcinku zdechł Tenor, koń z którym zawodnik LPKiW miał jechać na mistrzostwa świata we Włoszech.

1 maja podczas zawodów w powożeniu w Myślęcinku zdechł Tenor, koń z którym zawodnik LPKiW miał jechać na mistrzostwa świata we Włoszech.

<!** Image 2 align=right alt="Image 23744" >Tenor już dwa tygodnie wcześniej miał problemy zdrowotne, przez co Machnik nie mógł wystartować w pierwszych w tym sezonie zawodach w powożeniu w Czechach. Tegorocznym otwarciem sezonu dla bydgoszczanina miała być I eliminacja Pucharu Polski w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku (30.04-2.05). Po pierwszym dniu zawodów, ujeżdżeniu, Mariusz Machnik zajmował drugie miejsce. Niestety, w nocy Tenor poczuł się gorzej. Do rana trwała walka o jego życie. Rozważano nawet wyjazd na operację do Berlina (w Polsce nikt się tego nie chciał podjąć), ale już było za późno. Na ranem koń zdechł, a diagnoza brzmiała - skręt jelita grubego.

Pomoc polegającą na udostępnieniu innego konia na gorąco deklarowali zawodnicy z innych ośrodków, ale jak to zwykle bywa... skończyło się na deklaracjach. Machnik znalazł się w dramatycznej sytuacji. Na koniec imprezy otrzymał powołanie do czteroosobowej kadry zaprzęgów jednokonnych, która będzie przygotowywać się do wrześniowych mistrzostw świata we Włoszech. A przecież w Italii miał startować z Tenorem...

<!** Image 3 align=left alt="Image 23745" >Szczęściem w nieszczęściu Piotr Helon człowiek z branży i jednocześnie spiker prowadzący myślęcińskiego zawody - przypomniał sobie, że w Niemczech jest 11-letni wałach, który idealnie pasowałby Machnikowi. Decyzja była natychmiastowa. Po telefonicznych uzgodnieniach zawodnik oraz jego menedżer, Mieczysław Otlewski, wybrali się za Odrę i niemal bez zastanowienia kupili Nimando Nico.

Dziś po paru dniach treningów nie mogą się go nachwalić. Nimando Nico pochodzi z wysoko ocenianej hodowli holenderskiej (jego ojciec, Preston, uznany został koniem 2003 roku tego kraju). Wspaniale prezentuje się na parcourze i jak mówią fachowcy - dysponuje „wybitnym ruchem”.

- Teraz szybko uczę się niemieckiego - nieco żartuje Mariusz Machnik. Nimando Nico nie rozumie polskich komend, jedynie „hop, hop”, co oznacza, że ma przejść w wyciągniętego kłusa.

Już w niedzielę ekipa Mariusza Machnika wybiera się do Gajewnik koło Zduńskiej Woli. Tu przez kilka dni będzie intensywnie trenować, by w weekend wziąć udział w drugiej eliminacji Pucharu Polski. W Gajewnikach zawodnik, a przede wszystkim Nimando Nico, przejdzie pierwszą poważną weryfikację.

Jedyne co spędza sen z oczu bydgoskiemu powożącemu to brak wysokiej klasy bryczki do rywalizacji w maratonie. W planach był jej zakup, ale pieniądze... poszły na nowego konia.

- Zwróciliśmy się o pomoc w tej sprawie do władz miasta - mówi Mieczysław Otlewski. - Liczymy na ich przychylność.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski