https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nieznane oblicza transferowej karuzeli

Krzysztof Wypijewski
Całe zamieszanie rozpoczęło się, gdy Piotr Protasiewicz postanowił przejść do ZKŻ. Nagle wzrosły żądania niektórych zawodników, a jeszcze inni po prostu się przestraszyli.

Całe zamieszanie rozpoczęło się, gdy Piotr Protasiewicz postanowił przejść do ZKŻ. Nagle wzrosły żądania niektórych zawodników, a jeszcze inni po prostu się przestraszyli.

<!** Image 2 align=right alt="Image 41089" sub="W przyszłym sezonie poloniści będą musieli walczyć do upadłego, aby utrzymać się w ekstralidze. W czerwonym kasku Andreas Jonsson, z prawej Leigh Adams (Unia Leszno).">Kiedy pod koniec października dwuletnią umowę parafował Andreas Jonsson wydawało się, że Polonia nadal będzie silna. Szefowie klubu zapewniali, że tylko kwestią czasu jest porozumienie z Piotrem Protasiewiczem. Ta dwójka plus Robert Kościecha i nowy obcokrajowiec miała zapewnić nam walkę o kolejne medale.

Sytuacja zmieniła się kilka tygodni później, gdy „PePe” ogłosił powrót do rodzinnej Zielonej Góry. Decyzja ta sprawiła, że misterny plan działaczy, zakładający budowanie drużyny w oparciu o Jonssona i Protasiewicza, legł w gruzach.

Zabrakło kasy i odwagi

Zawodnicy, którzy byli wolni zaczęli wykorzystywać trudną sytuację kadrową bydgoskiego klubu. Nagle wzrosły ich żądania finansowe. Robert Kościecha, który był już „po słowie” z Polonią, nagle zażyczył sobie podwyżki o 100 procent!

Podobnie było z zawodnikami zagranicznymi. Działacze negocjowali z Nicki Pedersenem, Bjarne Pedersenem, Matejem Zagarem, Ryanem Sullivanem i Rune Holtą.

- Wymagania tych zawodników nas przerosły - nie ukrywa Leszek Tillinger, prezes Żużlowego Klubu Sportowego Polonia Bydgoszcz SA.

Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, Rune Holta chciał 1.050.000 złotych! To 1/3 rocznego budżetu klubu. Osobna sprawa, że inni potrafili sprostać tym wymaganiom. Jak to możliwe? Przecież limit wydatków (3 mln 50 tys. zł) obowiązuje wszystkie kluby.

<!** reklama left>- Polonia przestrzega limitu. Nie wiem jak inne kluby. Zapewniam jednak, że będą przeprowadzane kontrole. Może być więc tak, że zespół zdobędzie mistrzostwo, a następnie zostanie zdegradowany z ekstraligi za złamanie przepisów - uspokaja Leszek Tillinger.

Trudno jednak przypuszczać, aby stało się to już w najbliższym sezonie. Tym bardziej, że Ekstraliga Żużlowa Sp. z o.o. cały czas nie ma formalnej zgody na przejęcie rozgrywek od Polskiego Związku Motorowego...

Warto wspomnieć jeszcze jeden aspekt przejścia Piotra Protasiewicza do Zielonej Góry. Gdy „PePe” podpisał umowę z ZKŻ, niektórzy zawodnicy, którzy byli już dogadani z Polonią, nagle wycofywali się z negocjacji.

- Nikt nie chciał być liderem zespołu. Przestraszyli się. Nie każdy jest w stanie wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za wynik - dodaje Tillinger.

Zastąpią „PePe” i „Kostka”?

Przy okazji prezes Polonii zaprzecza, jakoby negocjował z niektórymi polskimi zawodnikami. Z Jarosławem Hampelem zamienił ledwie kilka zdań podczas Grand Prix, Tomasz Chrzanowski żądał za dużo, natomiast Adrian Miedziński miałby trafić do Bydgoszczy jedynie w przypadku upadku toruńskiego speedwaya.

Ostatecznie zakontraktowano zawodników, którzy jeździli ostatnio w I lidze. Nazwiska z pewnością nie rzucają na kolana. Rafał Okoniewski, Michał Szczepaniak, Mariusz Staszewski czy Jonas Davidsson to nie są zawodnicy, którzy mogliby zawojować ekstraligę. Przynajmniej nie wskazują na to ani statystyki, ani dotychczasowe osiągnięcia w zawodach indywidualnych. Trudno będzie zastąpić Protasiewicza i Kościechę.

- Jestem innego zdania. Okoniewski i Staszewski nie powinni być gorsi od tej dwójki. Jesteśmy w stanie walczyć nawet o medale - twierdzi Leszek Tillinger.

Czy rzeczywiście tak będzie? Trudno teraz odpowiedzieć na to pytanie. Polonia chce zakontraktować jeszcze jednego obcokrajowca. Rynek jest już jednak mocno przebrany. Nieoficjalnie mówiło się, że do Bydgoszczy mógłby trafić Martin Smolinski. Tak się jednak nie stanie bowiem Niemiec podpisał kontrakt z RKM Rybnik.

Obcokrajowiec, którego zakontraktuje jeszcze Polonia, podobnie jak Jonsson i Davidsson, będzie miał zapisaną w umowie liczbę meczów w których wystartuje. Polscy zawodnicy mają walczyć o miejsce w składzie podczas treningów. Zdaniem Leszka Tillingera ma to podnieść poziom sportowy drużyny. Istnieje jednak obawa, że krajowi jeźdźcy będą „zabijać się” na piątkowych treningach...

Inaczej niż w 2004 roku

To będzie z pewnością tru- dny sezon dla naszej drużyny. I nie zmieni tego nawet optymizm prezesa. Jak na razie wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują bowiem, że czeka nas walka o utrzymanie.

Podobnie było w 2004 roku. Wtedy też wszyscy skazywali Polonię na pożarcie. Mobilizacja całej (niedocenianej) drużyny sprawiła jednak, że ekstraligę udało się uratować. Zadecydowały zwycięskie mecze na własnym torze. Z dziesięciu spotkań u siebie bydgoszczanie wygrali osiem. Z dorobkiem 16 punktów uplasowali się na bezpiecznej, 6. pozycji.

Jednak w przyszłym roku taki bilans może okazać się niewystarczający. Dlaczego? Otóż w 2004 roku nie przyznawano punktów bonusowych! Poloniści mogli więc pozwolić sobie na wysokie porażki na wyjazdach, bo tak naprawdę nie miało to dla nich większego znaczenia.

Z kim bydgoszczanie mogą nawiązać wyrównaną walkę? Składy zbliżone do naszego mają w Rzeszowie i Zielonej Górze. Pomiędzy tą trójką powinna rozstrzygnąć się sprawa szóstego miejsca po rundzie zasadniczej, które zapewni udział w play off i spokojne utrzymanie. Pozostałe ekipy, przynajmniej „na papierze”, prezentują się znacznie korzystniej od Polonii. Zawsze można jednak mieć nadzieję. Przecież sport jest nieprzewidywalny...

Rozgrywki ligowe rozpoczną się 9 kwietnia (pierwszy mecz w Zielonej Górze). W rundzie zasadniczej zespoły rywalizują systemem „każdy z każdy, mecz i rewanż”. Potem czołowa szóstka walczy w play off o medale (w I rundzie według klucza 1 z 6, 2 z 5, 3 z 4). Do 1/2 awansują zwycięzcy dwumeczów. Stawkę półfinalistów uzupełni zespół, który przegrał najmniejszą różnicą punktów. Z kolei ekipy, które zajmą 7. i 8. pozycję po rundzie zasadniczej rozegrają dwumecz. Przegrany spada z ekstraligi, a wygrany jedzie baraż z wicemistrzem I ligi.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski