Do zdarzenia doszło 19 sierpnia około godziny 20 w Solcu Kujawskim, przy ul. Toruńskiej. Według relacji 22-letniego Dawida B. szedł on z kolegą nad Wisłę, trzymając w ręku zamkniętą puszkę piwa. W pewnym momencie zauważyli brata kolegi, spacerującego z psem. - Zawołaliśmy do niego. Po chwili podeszło do nas dwóch policjantów, pytając, czy mamy jakiś problem. Odpowiedzieliśmy, że nie. Poprosiłem, żeby ci panowie się wylegitymowali. Odmówili. W międzyczasie dobiegł do nas pies kolegi i zaczął łasić się do jego brata. Policjanci uznali, że zostali poszczuci psem. Zostałem rzucony na glebę, „poczęstowany” gazem pieprzowym, koledzy też oberwali. Jeden z nich - paralizatorem. Po chwili pojawiły się dwa czy trzy radiowozy z posiłkami - relacjonuje Dawid B.
Wszyscy trzej zostali przewiezieni na komisariat w Solcu, a stamtąd - do policyjnej izby zatrzymań w Bydgoszczy. Na „dołku” spędzili noc. 22-latek twierdzi, że w soleckim komisariacie usłyszał od jednego z policjantów, że „teraz na Solcu ma już przej...ne”. - Funkcjonariusze zachowywali się bardzo agresywnie, a ja nadal nie wiem, co było tego powodem. Przyznaję, miałem tego dnia z kolegą wypite, byłem też notowany przez policję w Solcu, ale nie jestem żadnym przestępcą
- mówi Dawid B.
Kilka dni po zdarzeniu zdecydował się złożyć skargę. W środę rodzice Dawida udali się do komendanta policji w Solcu Kujawskim. Usłyszeli, że muszą mieć upoważnienie syna, żeby poskarżyć się w jego imieniu. Zostali też pouczeni o możliwości złożenia zawiadomienia do prokuratury.
Policja ma swoją wersję. Jak nas poinformował nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy, patrol policji zauważył rowerzystkę, która popełniła wykroczenie i chciał ją wylegitymować.
- Wtedy znajdujący się po drugiej stronie ulicy dwaj mężczyźni zaczęli wulgarnie krzyczeć: „wy k...wy, pedały, zostawcie ją cw...e”. Policjanci podjęli więc interwencję. W jej trakcie mężczyźni byli agresywni, nie wykonywali poleceń policjantów, nadal używali wulgaryzmów. Zaczęła się przepychanka, wymachiwanie rękoma, dlatego też policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego: chwytów obezwładniających, kajdanek i gazu. Oświadczyli mężczyznom, że są zatrzymani. Wtedy pojawił się trzeci mężczyzna, który zaczął szczuć policjantów psem przypominającym owczarka niemieckiego - mówi nadkom. Daszkiewicz. Jak dodaje, posiłki zostały wezwane, bo wokół interweniujących policjantów zaczęli gromadzić się gapie.
Zatrzymani usłyszeli zarzuty znieważenia policjantów i naruszenia nietykalności cielesnej. Dawid B. zapowiada, że będzie walczył o swoje prawa.