Bez zgody rodziny dokwaterowano do grobu bydgoszczanina jego pierwszą żonę, z którą nigdy nie żył. Rodzina i druga żona zmarłego są w szoku.
- Jeszcze w poprzedni piątek byliśmy na cmentarzu przy ulicy Lotników, gdzie leży mój brat i wszystko było w porządku. Złożyliśmy kwiaty, oczyściliśmy nagrobek - wspomina pani Barbara. - Później dostaliśmy informację, że obok niego pochowano... jego pierwszą żonę, której pogrzeb był niedawno. On nigdy z nią nie żył, wzięli papierowy ślub, bo z tego związku urodziło się dziecko. Jego druga żona, prawdziwa miłość, z którą miał ślub kościelny wraz z rodziną od lat dbała o miejsce pochówku i za niego płaciła. Mamy do tego miejsca prawo do 2016 roku. Bez naszej zgody, bez żadnej informacji dokwaterowano mu pierwszą żonę - nie kryje zdenerwowania pani Barbara. Co mamy teraz robić? - załamuje ręce. Druga żona ma zapalać znicze pierwszej?
<!** reklama left>„Expressowi” przez prawie tydzień nie udało się skontaktować z proboszczem parafii pw. św. Trójcy, która zarządza cmentarzem. - Ksiądz obiecał, że spotka się z nami w środę, a do tego czasu wyjaśni, jak to się mogło stać - opowiada pani Barbara.
- Może czyjaś życzliwość lub chęć pomocy została wykorzystana. Złą wolę zakładam zawsze na końcu - stwierdza ksiądz Mariusz Kuciński, rzecznik bydgoskiej kurii. - Nie wiemy o tylu rzeczach. Może zmarły zapisał coś w testamencie, przekazał komuś swoją wolę. Nie wiemy, kto miał prawo spocząć w tym miejscu. Wierzę, że wszystko zostanie wyjaśnione. Obiecuję, że sam również skontaktuję się z proboszczem. Do tematu powrócimy.