Czy niedzielne wybory w Belinie trzeba będzie powtórzyć, zastanawia się miejscowa prasa.
Powodem był chaos, jaki panował w czasie wyborów. Do tej pory doliczono się już ponad 13 tys. nieważnych głosów. Mieszkańcy niemieckiej stolicy wybierali w niedzielę oprócz członków parlamentu (Bundestagu), również przedstawicieli do Izby Deputowanych Berlina i mieli możliwość uczestniczenia w referendum.
Tego dnia odbywał się w mieście maraton, który spowodował komunikacyjny paraliż głównie w centrum Berlina, co znacznie utrudniało lub nawet uniemożliwiało dostarczenie do niektórych lokali kart wyborczych, których zabrakło. W tej sytuacji Petra Michaelis, szefowa berlińskiego biura wyborczego złożyła już rezygnację ze stanowiska.
Gazeta "Berliner Zeitung" pisze o konieczności powtórzenia przynajmniej wyborów do Izby Deputowanych, w których odnotowano dużą liczbę nieważnych głosów w prawie stu okręgach wyborczych. Gazeta dodaje, że duża liczba nieważnych głosów wynika z tego, że część kart wyborczych omyłkowo przekazano do niewłaściwych okręgów. W tej sytuacji oddane prawidłowo głosy na niewłaściwej karcie do głosowania oznaczało że są on nieważne.
Nie wiadomo, dlaczego w wielu lokalach zabrakło kart do głosowania, co zdaniem politologów było naruszeniem zasady wolności wyboru. Sprawa ma się wyjaśnić po sporządzeniu raportu o nieprawidłowościach wyborczych. Ma to się stać w ciągu najbliższych dni i wtedy Senat Berlina zdecyduje, czy wybory zostaną powtórzone czy nie.
