**<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/jakubowski_jaroslaw.jpg" >Szlachetna Paczka jest bardzo cenną i potrzebną inicjatywą. Przypomnijmy, akcja polega na tym, że wolontariusze zbierają dane o rodzinach w potrzebie. Dokładnie te potrzeby spisują, potem szuka się darczyńców.
Chodzi o wypełnienie paczek świątecznych zabawkami, słodyczami, jedzeniem, środkami czystości. W ten sposób już setki rodzin z Bydgoszczy mogło zaliczyć święta Bożego Narodzenia do udanych. Wolontariusze kosztem swojego czasu wolnego robią naprawdę wiele, żeby pomóc swoim podopiecznym. Niestety, Szlachetna Paczka nie jest z gumy. Nie wszystkie rodziny, które trafiły do bazy danych akcji, otrzymają pomoc w danym roku. <!** reklama>
Chętnych jest tak wielu, że koordynatorzy Szlachetnej Paczki muszą dokonywać trudnej, a niekiedy bolesnej weryfikacji. Nie są po prostu w stanie pomóc wszystkim, którzy na tę pomoc czekają. Taki pech spotkał rodzinę pani Heleny z Brdyujścia. Kobieta po śmierci męża samotnie wychowuje piątkę dzieci.
Dwójka z nich to już studenci, ale jest też niepełnosprawny chłopiec, który wymaga stałej opieki. To wielkie wyzwanie dla matki, która nie dość, że przez całą dobę czuwa przy synu, to jeszcze musi martwić się, co włoży pod choinkę. Niestety, rodzina bohaterki naszego artykułu „wypadła” ze Szlachetnej Paczki.
Styl, w jakim została przeprowadzona z panią Heleną rozmowa, nie świadczy najlepiej o koordynatorce. Z drugiej strony sytuacja mogła być skutkiem jakiegoś chwilowego zdenerwowania. Miejmy nadzieję, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy pomogą pani Helenie.