<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/bednarczyk_piotr.jpg" >W piłce światowej - nuda. Trochę Anglia, trochę Hiszpania, ale - powiedzmy sobie, czekamy na wiosnę. Wtedy dopiero zaczną się emocje.
A u nas? Jest lekki kocioł. W ostatnich tygodniach trwała dyskusja, czy Tomasz Hajto może zostać trenerem Jagiellonii Białystok. Wybitny reprezentant Polski, zawodnik z przeszłością w Bundeslidze wg niektórych (Wojciech Łazarek, Antoni Piechniczek) przedstawicieli PZPN nie nadaje się na trenera, bo nie ma odpowiednich papierów. I „przepisy nie pozwalają”.
Jakoś jednak przepis nagięto i Hajto może być trenerem chłopaków z Podlasia. I - uważam, że dobrze się stało. Bo głupotą jest narzucanie prywatnym klubom czegokolwiek. Rozumiem - grupy młodzieżowe. Niech trener ma kwity, żeby nie zrobił krzywdy dzieciom. Ale spółki seniorskie w ekstraklasie?
Jeśli ktoś wykłada prywatne pieniądze, to powinien mieć pełną dowolność, na co je przeznacza. Jak ktoś chce, to niech w roli trenera zatrudni swoją żonę. Dlaczego mu bronić? W końcu o wszystkim powinny decydować wyniki...
<!** reklama>
Najlepszym przykładem jest Józef Wojciechowski z Polonii Warszawa. Ma prywatny klub i właśnie zatrudnił i... pozbył się samego Włodzimierza Lubańskiego, który miał być (czy był?) u niego dyrektorem sportowym. Wcześniej zwolnił wiele innych „nazwisk”. Efekt sportowy jest mizerny, wręcz żaden, ale to już nie nasz problem, a właściciela. Może, jak się Wojciechowski nauczy pokory, to dojdzie do czegoś. Najważniejsze, że uczy się na błędach za swoje pieniądze. I nic nam do tego. Tak samo jak działaczom PZPN nic nie powinno być do tego, kto jest trenerem Jagiellonii. To wybór jej działaczy.