- Wystarczy, że Rosja zakręci kurek „Przyjaźni” i polska gospodarka stanie! - ostrzegają związkowcy z Inowrocławskich Kopalni Soli „Solino”. Sugerują, że energetyczne bezpieczeństwo Polski jest zagrożone, a los takich zakładów, jak Zachem, Soda czy Anwil - niepewny.
<!** Image 2 align=none alt="Image 197818" sub="Pod tymi zbiornikami w Górze są kawerny, a w nich polskie rezerwy paliwowe na wypadek kryzysu. Inspektorzy NIK i związkowcy z IKS „Solino” uważają, że te podziemne składy nie spełniają warunków, wymaganych dla magazynu rezerw państwowych, a to godzi w bezpieczeństwo energetyczne kraju. [Fot. Dariusz Bloch]">Przekonują, że wiedzą, co mówią, bo ich spółka zarządza jedynym w kraju podziemnym magazynem państwowych rezerw paliwowych i dostarcza solankę zakładom chemicznym w regionie. - Mamy swojego człowieka w Radzie Nadzorczej IKS „Solino”, znamy też wyniki kontroli NIK w spółce, więc nie jest to czcze gadanie - tak związkowcy tłumaczą moc i wagę zarzutów.
<!** reklama>To inspektorzy NIK ujawnili, że system wydobycia ropy z kawern solnych w Górze jest niesprawny i nie spełnia wymogów, stawianych magazynom rezerw państwowych, bo trzeba aż 80 dni, żeby wypompować zaledwie 10 proc. zgromadzonych tu rezerw.
Wszyscy przeżyli
chwile strachu,
gdy w styczniu 2007 r. Rosjanie zakręcili kurek rurociągu „Przyjaźń”, biegnącego przez Białoruś do Polski. Orlen dostał wtedy pozwolenie od ministra gospodarki na wydobycie obowiązkowych rezerw paliwa z kawern w Górze. - Gdyby po dwóch dniach nie odkręcono kurka, stanęłyby rafinerie, które przerabiają dziennie 15 razy więcej surowca, niż można go było wypompować z naszego magazynu. Stanęłaby też produkcja w Sodzie, Zachemie i Anwilu, które biorą od nas solankę - słyszymy w IKS „Solino”.
<!** Image 3 align=none alt="Image 197818" sub="Protesty w IKS „Solino” wpisały się już w pejzaż Inowrocławia [Fot. Renata Napierkowska]">- W projekcie budowy magazynów w Górze zmieniono zakładane wcześniej parametry manewrowe, co ograniczyło wtłaczanie odpowiednich ilości solanki na dno kawerny i wydłużyło czas wypychania paliwa na powierzchnię - związkowcy przywołują ustalenia NIK i ostrzegają, że złoża solanki w Górze już się kończą. Recepta na to, by magazyn w Górze udrożnić, jest, ich zdaniem, prosta. - Trzeba naprawić techniczne błędy i zbudować nową kopalnię, na przykład na bogatych w sól złożach Lubień Kujawski i Łanięta oraz nowe źródło wody, a za kilkanaście lat będziemy mieli magazyny na kilkanaście milionów ton ropy i wystarczający zapas solanki. Można tu będzie tanio składować nie tylko polskie rezerwy, ale też dzierżawić magazyny innym krajom UE, bo takie kawerny ma zaledwie kilka państw na naszym kontynencie - podpowiadają rozwiązanie. - Jest tanie i technologicznie proste. Problem w tym, że nikogo nie interesuje. Orlen, któremu skarb państwa sprzedał swoje akcje w IKS „Solino”, mimo wcześniejszych obietnic nie kwapi się do inwestycji, a premier i ministrowie nie reagują na nasze pisma i
odbijamy się od ściany.
Do kogo my już nie pisaliśmy... Do papieża chyba tylko nie - ubolewa Jerzy Gawęda, członek Rady Nadzorczej IKS „Solino” i szef zakładowej „Solidarności”. Działacze wszystkich związków w tej spółce działają ręka w rękę, bo jak twierdzą, magazyny ropy w solnych wyrobiskach to ich dziecko. - Wiedzieliśmy, że Zachód składuje paliwa w wyeksploatowanych grotach solnych i już w latach 90., podczas spotkań w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych proponowaliśmy stworzenie podziemnych magazynów w Górze - mówią. Od pomysłu do jego realizacji minęło 10 lat. - Polska wchodziła do UE, a tam obowiązywała dyrektywa o obowiązkowej rezerwie paliw, więc rząd SLD zainteresował się naszą propozycją - wspominają. - Pojawiły się propozycje różnych inwestorów, ale ówczesny minister Wiesław Kaczmarek przekonywał nas, że PKN Orlen to najmocniejszy partner i najwięcej w IKS „Solino” zainwestuje. Obiecanki cacanki, bo zamiast kompleksowej naprawy niesprawnych magazynów, którą zaproponowaliśmy, Orlen stosuje półśrodki - twierdzą związkowcy. Czują się zawiedzeni, bo... - Orlen zawarł umowę z Agencją Rezerw Materiałowych na przechowywanie państwowych zapasów paliw w magazynach w Górze i to do niego, a nie do IKS „Solino” płyną zyski - mówią. Widać, że małżeństwo z producentem i dystrybutorem ropy wyraźnie górnikom nie służy.
- „My nie chcemy od was pieniędzy”, tłumaczyliśmy przedstawicielom Orlenu. Proponowaliśmy, by wyemitowali dodatkowe akcje IKS „Solino” i w ten sposób nasza spółka pozyska kapitał na samodzielne prowadzenie inwestycji, niezbędnych do przetrwania i uzyskania pełnej zdolności operacyjnej - mówi Jerzy Gawęda. Tłumaczy, że aby ten nowy system naczyń połączonych rurami zamknąć, trzeba kilkunastu lat.
- Jeśli tej inwestycji natychmiast się nie zacznie, to za kilka lat magazyn w Górze trzeba będzie zamknąć, bo wytłoczenie z niego rezerw będzie zagrożone - ostrzegają związkowcy i wyciągają kolejnego straszaka: - Za niechęcią do inwestowania w paliwowe magazyny w IKS „Solino” może się kryć pomysł na
składowanie w kawernach radioaktywnych odpadów.
Choćby tych z planowanej elektrowni jądrowej - dzielą się obawami. Zarządzający IKS „Solino” uważają je za bezzasadne. Podobnie jak sugestie o likwidacji Podziemnego Magazynu Ropy i Paliw w Górze. - Nawet, gdyby ktoś podjął taką decyzję, to mamy wystarczająco dużo solanki, żeby te rezerwy z tawern wytoczyć - uspokajają.
O ustosunkowanie się do zarzutów, stawianych przez związkowców, prosimy właściciela IKS „Solino”. - Odpowiedź przyślemy po skompletowaniu informacji - obiecuje Arkadiusz Ciesielski, rzecznik PKN Orlen.
O obowiązkowych rezerwach paliw robi się w Polsce i UE głośno. „Skupienie zasobów energetycznych świata w rękach zaledwie kilku państw, niestabilna sytuacja polityczna w głównych regionach wydobywczych i wykorzystywanie surowców energetycznych jako elementów uprawiania geopolityki to składowe dzisiejszego napięcia na globalnym rynku naftowym” - taką diagnozę stawia w swojej publikacji Miłosz Karpiński, jeden z naczelników Departamentu Ropy i Gazu Ministerstwa Gospodarki, i konkluduje, że „potrzeba istnienia strategicznego systemu zapasów interwencyjnych ropy i paliw jest dzisiaj większa niż podczas naftowego kryzysu w latach 70. XX w.”.
- Czy w strategicznych planach Ministerstwa Gospodarki bierze się pod uwagę rozbudowę podziemnych magazynów paliw w Górze? - pytamy autora cytowanej wypowiedzi, ale odpowiedź do nas jeszcze nie nadeszła.
Zgodnie z unijną dyrektywą oraz wymogami Międzynarodowej Agencji Energii, Polska musi mieć zapasy ropy i paliw na minimum 90 dni. Z danych ARM wynika, że mamy ich około 7 mln ton. Kawerny w Górze mogą pomieścić 5 mln ton. Rafinerie i importerzy ropy mają droższe w utrzymaniu zbiorniki naziemne. Muszą je mieć, bo do nich należy utrzymywanie obowiązkowych rezerw paliw na poziomie 76 dni ich krajowego zużycia, a Agencja Rezerw Materiałowych odpowiada za pozostałe 14. Złożony w Sejmie projekt ma obciążenie prywatnych spółek stopniowo zmniejszać. Jeśli przejdzie, to w 2018 r. prywatni przedsiębiorcy będą utrzymywać rezerwy przez 53 dni, a państwowa agencja przez 36.
- Gdzie, skoro naszą propozycję rozbudowy podziemnych magazynów
państwo ma w nosie?
- pytają związkowcy i sugerują, że może dojść do kosztownego składowania polskich rezerw za granicą, skoro prawo na to zezwala.
Pięć lat temu blisko było utworzenia spółki „Polskie Kawerny”, a w rządowym projekcie „Polityka energetyczna Polski do 2030 r.” znalazł się zapis, zgodnie z którym realizacją budowy podziemnych magazynów na terenie gminy Kosakowo na Pomorzu mieli się zająć, m.in., PERN i Lotos. W 2009 r. głośno było o budowie podziemnego składu rezerw paliwowych o pojemności 6 mln m sześciennych w okolicach Pelplina, Tczewa i Pruszcza Pomorskiego. Spekulowano, że będzie tam składowane paliwo lotnicze dla NATO i obliczana na 2 mld zł inwestycja szybko się zwróci.
Na spekulacjach się też skończyło, bo o nowych podziemnych magazynach mówi się coraz ciszej, a grupa Lotos, zajęta budową naftowego terminalu, zalicza tę inwestycję do odległych planów.
- To bańka, która miała przykryć nasze wołanie o rozbudowę magazynów w IKS „Solino” oraz zarzuty, dotyczące tego, że rząd nie dba o bezpieczeństwo energetyczne kraju - sugerują związkowcy. - Nie rozumiemy takiej polityki. Wystarczyło przecież wpuścić do naszej spółki PERN oraz Lotos i wspólnie zbudować na naszym terenie zaplecze paliwowe Polski i Europy - uważają.
Inowrocławskich górników boli też brak wsparcia ze strony lokalnych posłów i władz. - Jesteśmy słabym regionem z dużym bezrobociem, któremu potrzebni są inwestorzy, nowe miejsca pracy i wpływy z podatków. Powinniśmy wspólnie zawalczyć o magazyny rezerw paliwowych oraz o przyszłość kujawsko-pomorskich zakładów chemicznych, uzależnionych od naszej solanki - apelują.
- Zarząd Powiatu poparł wnioski, zgłaszane przez związki zawodowe IKS „Solino”, i to stanowisko, wraz z prośbą o ich rozważenie oraz udzielenie związkowym propozycjom wszechstronnego poparcia, przesłał do wicepremiera Pawlaka - informują nas w inowrocławskim starostwie.
