Tyle że nie było wśród nich Bydgoszczy, były za to mniejsze ośrodki - jak Lublin czy Katowice. Budziło to irytację naszych Czytelników i widzów telewizji. Dezaprobatę widać było też na wieczorze wyborczym w bydgoskim sztabie PO. Zamiast ekscytować się wynikami lokalnych wyborów, Telewizja Polska raczyła zgromadzonych informacjami ze sztabów w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu.
[break]
Sytuację ratował sondaż sejmikowy, który prezentowany był także z Bydgoszczy. W czasie drugiej tury o Bydgoszczy ponownie zapomniano, a widok w sztabie był jeszcze bardziej żałosny. Zamiast na ogromny telebim z radosną twarzą Hanny Gronkiewicz-Waltz, wszyscy woleli spoglądać w telewizor, na którym prezentowane były wyniki spływające z poszczególnych komisji wyborczych.
Przeciw takiemu potraktowaniu miasta i sprzeniewierzeniu się misji TVP zaprotestował w liście otwartym do przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jana Dworaka radny Jarosław Wenderlich.
- „Chciałbym złożyć na ręce Pana Przewodniczącego mój stanowczy sprzeciw, a także przekazać wyrazy zaniepokojenia i oburzenia wielu mieszkańców Bydgoszczy przez fakt pominięcia miasta Bydgoszcz w badaniach exit polls, które były prezentowane 16 oraz 30 listopada w kanałach publicznego nadawcy: Telewizji Polskiej SA - w szczególności w TVP Info i TVP 1”.
Nie było was w stolicy
- „Należy podkreślić, iż programy i inne usługi publicznej radiofonii i telewizji powinny m.in. rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą, umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk.
Publiczny nadawca zawarł umowę z grupą badawczą IPSOS, na mocy której miały zostać przeprowadzone sondaże w największych polskich miastach. Niestety badania exit polls nie zostały przeprowadzone w żadnym mieście województwa kujawsko-pomorskiego, w tym w jego stolicy Bydgoszczy.
Co należy podkreślić, Bydgoszcz jest 8 pod względem liczby mieszkańców miastem w Polsce, zaś prezentowane badania zostały przeprowadzone w miastach mniejszych od Bydgoszczy.
Dobry pomysł i autopromocja
- Czułem się dziwnie na wieczorze wyborczym, gdy nie mogliśmy obejrzeć naszych wyników. Pierwsze informacje z Bydgoszczy popłynęły w eter dopiero po kilku godzinach - zauważa Lech Zagłoba-Zygler, wiceprzewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy.
- Chyba każdy czuł wtedy, że Bydgoszcz potraktowano per noga. Inicjatywa radnego jest dobra, szkoda, że nie zabiegał o poparcie dla niej całej Rady Miasta, wtedy głos byłby na pewno bardziej donośny. Trochę w tym jego autopromocji, a przecież chodzi o to, by w przyszłości nie dochodziło już do takich sytuacji.
Co na to TVP? Rzecznik sugeruje, że to nie TVP, a komercyjne stacje miały decydujący wpływ na wybór miast w sondażu.
- Umowę zawarła nie sama TVP, lecz trzy stacje razem, w związku z tym ostateczny kształt badania był wypadkową trzech różnych oczekiwań co do kryteriów, a nie tylko TVP - podkreśla Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP.
- Dodatkowym istotnym ograniczeniem były środki, jakie TVP, ale też pozostali nasi partnerzy, byli w stanie przeznaczyć na sfinansowanie badania. Trzeba pamiętać przy tej okazji, że TVP jest tylko w małym stopniu finansowana z tzw. zasilenia publicznego (abonamentu). W efekcie badanie ograniczyło się do ośmiu dużych miast, których wybór nastąpił nie tylko w oparciu o kryterium ich wielkości. Ograniczony budżet nie pozwalał na badanie większej liczby miast.
