https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie taki obcy, nie taki oschły

„Prosiłem Pana, by wybrał kogoś mocniejszego ode mnie” - powiedział kardynał Joseph Ratzinger, gdy został wybrany na papieża. Ci, którzy znali go z mediów jako „pancernego kardynała”, zostali wówczas zaskoczeni po raz pierwszy.

„Prosiłem Pana, by wybrał kogoś mocniejszego ode mnie” - powiedział kardynał Joseph Ratzinger, gdy został wybrany na papieża. Ci, którzy znali go z mediów jako „pancernego kardynała”, zostali wówczas zaskoczeni po raz pierwszy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 24907" >Ci, którzy byli bliżej, przyjęli to jako wyraz pokory i onieśmielenia człowieka w gruncie rzeczy prostego i skromnego. Po raz drugi - wykreowany przez media na surowego intelektualistę - Benedykt XVI zdumiał wszystkich już na początku swego pontyfikatu, kiedy podczas jednej z audiencji wziął w ramiona dziecko, przytulił je i pocałował.

„To jest Ratzinger?!” - nie dowierzali nawet jego bliscy współpracownicy.

Jaki jest? Jak zapamiętamy jego pierwszą pielgrzymkę, która będzie wiodła przez Polskę śladami Jana Pawła II? Czy uda nam się nie porównywać Benedykta XVI z jego wielkim poprzednikiem?

Czasem reagował zbyt ostro

Urodził się w Wielką Sobotę 16 kwietnia 1927 roku w Marktl, w południowej Bawarii. Wychował się w głęboko katolickiej rodzinie jako najmłodszy z trójki dzieci Marii i Josepha Ratzingerów.

- Ojciec był bardzo pobożny, wymagający i sprawiedliwy. Religijność matki była ciepła, serdeczna i jasna - tak wspominał po latach rodziców.

Idąc w ślady starszego brata Georga, wstąpił do seminarium niższego w Traunstein, by wkrótce zostać zmuszonym do wstąpienia do Hitlerjugend. W 1944 roku został wcielony do Werhmachtu. Po opuszczeniu obozu jenieckiego, Joseph zgłosił się do seminarium duchownego we Freising. W 1951 roku ukończył studia filozoficzno-teologiczne i przyjął święcenia kapłańskie.

Jako młody wikary prowadził w Monachium duszpasterstwo dzieci i młodzieży. W każdą niedzielę głosił kazania dla najmłodszych.

Karierę naukową rozpoczął w seminarium we Freising w 1952 roku. Rok później doktoryzował się rozprawą „Lud i Dom Boży w nauce św. Augustyna o Kościele”. Do dziś wśród książek, jakie zabrałby na bezludną wyspę obok Biblii, wymienia „Wyznania” św. Augustyna.

Zanim został najmłodszym w Niemczech profesorem teologii (w wieku 31 lat) miał poważne problemy z habilitacją. Bezkompromisowy krytycyzm, nowoczesność w badaniach oraz odwaga w głoszeniu nowatorskich i liberalnych tez nie wszystkim jego przełożonym się podobały.

Jako autorytet w dziedzinie dogmatyki i teologii fundamentalistycznej wykładał na prestiżowych uczelniach - w Monachium, Bonn, Munster, Tybindze. W Ratyzbonie został dziekanem Wydziału Teologii Katolickiej, a potem prorektorem tej uczelni. Jego dorobek naukowy to blisko tysiąc publikacji, w tym kilkadziesiąt książek, z których najbardziej znaną jest „Wprowadzenie w chrześcijaństwo”.

<!** reklama left>Błyskotliwie rozwijającą się karierę naukową przerwała w 1977 roku nominacja na arcybiskupa Monachium i Fryzyngii, którą 50-letni Ratzinger przyjął nie bez rozterek.

Dzieło naukowca nie zostało ukończone, za to kardynał z czasem stał się jedną z najbardziej znanych i aktywnych postaci w Watykanie. Pracował w wielu kongregacjach, komisjach i radach. Od momentu powołania go przez papieża Jana Pawła II w 1981 roku na prefekta Kongregacji Nauki Wiary przylgnęła doń (wielu twierdzi, że niesłusznie) opinia konserwatysty, reagującego - jak sam zresztą później przyznawał - czasem zbyt ostro. Ten, który podczas Drugiej Rady Watykańskiej zwrócił na siebie uwagę liberalnymi poglądami, teraz zaczął być nazywany „pancernym kardynałem”.

Człowiek Jana Pawła II

Zdecydowanie krytykował aktywny homoseksualizm i małżeństwa homoseksualne, potępiał ostro aborcję, wydawał instrukcje i dokumenty w tak trudnych dla wspólnoty Kościoła sprawach jak np. przystępowanie do komunii osób rozwiedzionych . Największy szok wywołała jednak jego rozprawa „Dominus Iesus”, w której stwierdził jednoznacznie, że Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem i człowiekiem. Wśród przeciwników kardynała pojawiły się głosy, że dokument ten hamuje dialog ekumeniczny.

Kardynał Ratzinger był zaufanym współpracownikiem Jana Pawła II. Po śmierci papieża Polaka niemiecki kardynał jako dziekan Kolegium Kardynalskiego poprowadził ceremonię pogrzebową, wygłaszając niezwykle poruszającą homilię, a później przewodniczył obradom konklawe, na które wchodził jako największy faworyt.

Został wybrany już w czwartym głosowaniu przy przewadze dwóch trzecich głosów. W komentarzach włoskie gazety pisały, że nowy papież to człowiek o silnej osobowości. Sam wybrany jednak już w pierwszym wystąpieniu nazwał siebie „prostym skromnym pracownikiem winnicy Pańskiej”.

- W osobistym kontakcie to bardzo życzliwy i bezpośredni człowiek, pełen ciepła i prostoty - mówi ksiądz Kazimierz Małżeński z Bydgoszczy, który 1983 roku podczas studiów w Rzymie słuchał wykładów profesora Ratzingera i rozmawiał z nim prywatnie

- Mój bardziej śmiały kolega z Australii podszedł do kardynała po wykładzie i zaprosił go na kawę do baru - dodaje ks. Małżeński. - To było niezwykłe, bo kardynał bez wahania zaproszenie przyjął. Nie pamiętam już, o czym wtedy rozmawialiśmy, ale kiedy później przeczytałem w gazetach, że Ratzinger to „pancerny kardynał”, szczerze się uśmiałem, bo obecny papież należy do wyjątkowo serdecznych i otwartych ludzi.

Jak pokazują badania opinii społecznej, aż 80 procent Polaków oczekuje wizyty Benedykta XVI, a ponad połowa uważa go za „swojego” papieża. Nie przeszkadza im „niemieckość” Ojca Świętego, za to ze wzruszeniem przyjmowane jest każde papieskie pozdrowienie wygłoszone po polsku.

Polacy już go lubią

- Obecny papież już sobie zaskarbił zaufanie i serdeczność Polaków. Przełomowy był moment, kiedy celebrując obrzędy pogrzebowe Jana Pawła II, oddał mu hołd słowami pełnymi mądrości i jednocześnie poezji. A potem, kiedy z tłumu wiernych zaczęły dobiegać okrzyki, by ogłosić Jana Pawła II świętym, nie okazał irytacji. Pozwolił tym głosom wybrzmieć. To znak, że nie będzie tłumił powiewu Ducha Świętego w Kościele - uważa ks. profesor Jerzy Bagrowicz, dziekan wydziału teologicznego UMK w Toruniu.

Zdaniem socjologów, polska pielgrzymka Benedykta XVI może być dla niego szansą na wyjście z cienia Jana Pawła II, ale porównań nie da się uniknąć.

- Na pewno nie będzie tych papieskich gestów, które znamy z poprzedniego pontyfikatu, ale Benedykt XVI też pokazał, że jest człowiekiem życzliwym i łatwym w kontakcie - dodaje ks. prof. Bagrowicz.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski