Inowrocławscy szczypiorniści udowodnili, że bez wielkich pieniędzy można wspiąć się na szczyt. Bez pieniędzy nie da się na tym szczycie zostać.
<!** Image 2 align=left alt="Image 3548" >Zmagania pierwszoligowe będą kosztowne. Czy bardzo? W porównaniu z IV ligową piłką nożną - tak, w porównaniu z utrzymaniem koszykarzy w ekstraklasie - nie. By inowrocławianie mogli spokojnie trenować i walczyć potrzeba 300 tys. zł. Aż, albo tylko. Działacze klubu robili wiele, by zdobyć pieniądze od sponsorów. Gdy wydawało się, że znaleźli inwestora strategicznego, ten wycofał się.
- W tej chwili udało się zdobyć tyle pieniędzy, by zagrać w pierwszej rundzie. Cały czas szukamy firm, które zechcą znaleźć środki, by Cuiavia/OSiR zagrała również w drugiej rundzie - mówi Darek Kowalewski, sekretarz sekcji szczypiornistów.
Awans do pierwszej ligi jest dla Inowrocławia szansą, by ogólnopolskie wiadomości sportowe nie dotyczyły tylko kłopotliwych dla wizerunku miasta afer. Można mieć tylko nadzieję, że wracający we wrześniu do obrad radni nie zaczną od licytacji co bardziej miastu potrzebne, a co nie, tylko pracować będą nad dobrym rozwiązaniem promocji miasta przez sport.