<!** Image 1 align=left alt="Image 209565" >Mam takie wrażenie, jakby ostatnie działania Poczty Polskiej w sprawie ściągania zaległego abonamentu RTV poszły w stronę biedniejszej i starszej części tego naszego społeczeństwa.
Tych, którzy kiedyś chcieli być wobec państwa w porządku, więc poszli zarejestrować tego swojego rubina czy inny cud ówczesnej techniki. Jak się bujało z roku na rok, tak się dobujało do teraz. Nie płaci się abonamentu z kilku powodów - i podkreślam, że nikt w zasadzie tego nie ukrywa.
<!** reklama>Nie płaci się, bo programy w telewizji publicznej są do kitu. Nie płaci się, bo nie stać. Wreszcie - nie, bo nie. I oto teraz tę właśnie grupę dopadają powoli egzekutorzy z urzędów skarbowych.
Oczywiście, dopadają najpierw tych dłużników, o których piszę wyżej. Tych doścignąć za długi nie jest trudno. Wystarczy zająć emeryturę i już, po sprawie. Jak ci emeryci poradzą sobie przy głodowej, emeryckiej jałmużnie, nikogo już nie obchodzi. Ma się ściągnąć 1500 zł? No to już.
Im dalej w las, tym poczta więcej straszy, im więcej straszy, tym więcej ludzi ten abonament płaci. Albo spłaca swoje długi... Nie są to małe pieniądze, bo liczbę niepłacących ocenia się na jakieś 2,5 miliona. A ilu z nas telewizora czy radia nie zarejestrowało? Strach myśleć.
I tylko jeszcze jedna rzecz nie daje mi spokoju. W tym całym zamieszkaniu jest też całkiem liczna grupa buntowników, którzy nie zapomnieli obietnic Donalda Tuska, premiera rządu tego kraju. Tego premiera, który nazwał abonament „haraczem ściąganym od ludzi” i obiecał zrobić porządek.
Porządku w abonamencie nie ma. Są egzekutorzy.
