Solowy debiut Juliana nie dorównuje płytom jego zespołu, ale na pewno jest lepiej niż można się było spodziewać.
<!** Image 2 align=right alt="Image 137265" >Jeśli ktoś nie słyszał nazwy The Strokes, to znaczy, że albo nie bardzo interesuje się tym, co dzieje się w muzyce rockowej, albo ostatnią dekadę spędził w jakiejś głuszy. To właśnie ten zespół stał za nową rockową rewolucją. Oczywiście, nie on jeden, ale od niego się zaczęło. Świat zachłysnął się nowym brzmieniem w 2001 roku, najpierw za sprawą epki „The Modern Age”, a potem płyty długogrającej „Is This It”.
Chociaż sam nurt nie okazał się tak wpływowy jak choćby punk czy grunge, to jednak w pierwszej dekadzie naszego wieku nie było nic bardziej znaczącego w rocku.
Grupie The Strokes już nie udało się powtórzyć sukcesu debiutanckiej płyty. Kolejne dwie - „Room on Fire” (2003 r.) i „First Impressions of Earth” (2006 r.) - były logicznym rozwinięciem formuły „Is This It”, ale nie miały ani polotu, ani też siły kompozycji debiutanckich. Mimo to The Strokes pozostał zespołem znaczącym i wpływowym. Jego popularność kwitła głównie w Wielkiej Brytanii. Grupa była też rozpoznawalna w Europie i Australii, jednak rodzime Stany Zjednoczone pozostały w dużej mierze głuche na propozycje nowojorskiej piątki. I chociaż od kilku miesięcy mówi się o nowym wydawnictwie zespołu, to jednak solowa płyta lidera zespołu wskazuje na to, że krążek numer cztery całej grupy jest dalej niż bliżej.
<!** reklama>Julian Casablancas nagrał album stylistycznie zbliżony do tego, co tworzy w macierzystej formacji. Piosenki z „Phrazes for the Young” nie są co prawda bliźniaczo do twórczości grupy podobne, ale brzmienie gitary, a przede wszystkim śpiew powodują, że trudno uwolnić się od porównań. Każda z ośmiu kompozycji, zawartych na tym krążku jakoś przywołuje ducha The Strokes, choć są to piosenki bardziej skomplikowane formalnie i instrumentalnie od utworów grupy. Słuchając „Phrazes...” łatwo można dojść do wniosku, że takie skomplikowanie nie wychodzi tego typu piosenkom na dobre. To, co prezentował cały zespół na debiutanckiej płycie, wydaje się w swoim gatunku perfekcyjne.
Inna sprawa, że solowy Casablancas „siada” gdzieś na wysokości czwartego utworu, by pod koniec odzyskać wigor. Gdyby każda z ośmiu kompozycji miała siłę otwierającego całość „Out of the Blue” czy singlowego „11th Dimension”, mielibyśmy sukces, a tak płyta „Phrazes for the Young” jest kolejną pozycją, o której pamiętać się będzie nie dłużej niż standardowe kilka tygodni po premierze.
Ocena: 3/5