Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma jak u mamy. Kto nie wierzy, robi błąd?

Grażyna Ostropolska
- Może mnie pan aresztować, bo ja tych dzieci nie oddam! - tak 30-letnia Ania przywitała policjanta. Przyszedł po 10-letnią Magdę i 14-letniego Maćka - jej młodsze rodzeństwo. Dzieci nie wróciły po wakacjach do matki. U Ani poczuły się bezpiecznie, tu chorobliwe urojenia matki nie zatruwały im życia.

- Może mnie pan aresztować, bo ja tych dzieci nie oddam! - tak 30-letnia Ania przywitała policjanta. Przyszedł po 10-letnią Magdę i 14-letniego Maćka - jej młodsze rodzeństwo. Dzieci nie wróciły po wakacjach do matki. U Ani poczuły się bezpiecznie, tu chorobliwe urojenia matki nie zatruwały im życia.

<!** Image 2 align=right alt="Image 132817" sub="Rys. Łukasz Ciaciuch">Gdy Barbara Wierska po nie przyjechała, rodzeństwo odmówiło powrotu. Matka powiadomiła policję. Liczyła na jej skuteczność, taką, jak przed trzema laty. Wtedy jej doniesienie o tym, że mąż zgwałcił 11-letniego syna Maćka, potraktowano nadzwyczaj poważnie. Mimo że lekarska obdukcja nie potwierdziła podejrzeń, Marian Wierski trafił do aresztu. Spędził za kratami 8 miesięcy, a sąd pierwszej instancji uznał go za pedofila i skazał na 2,5 roku pozbawienia wolności. Wyrok zakwestionował sąd okręgowy. Na szczęście, bo przed miesiącem 14-letni Maciek wyznał, że jego oskarżenia pod adresem ojca były fałszywe. Działał pod presją matki, która przenosiła na niego swoje seksualne urojenia. Gdy kolejny raz domagała się, by syn powiedział, że ojciec go gwałci, potwierdził. Tak dla świętego spokoju. Nie sądził, że matka natychmiast to wykorzysta i tata trafi do aresztu. A potem nie wiedział, jak się z tych oskarżeń wycofać. Matka odcięła go od rodziny. Nie miał się komu zwierzyć. Tak Maciek mówi dziś. A biegli potwierdzają, że po 3 latach chłopiec się otworzył i wyrzuca z siebie

długo skrywaną tajemnicę

Zaczął od przeprosin. W Dniu Ojca wysłał Wierskiemu SMS: „Wiesz tata, jesteś niewinny. Nic się nie działo. Po prostu wcześniej nie miałem odwagi, by ci to powiedzieć. Nikt mnie nie uprzedził, że mama takie bzdury wymyśla i uwierzyłem jej. Przepraszam. Wybacz mi to, ale tak od serca. Maciek”.

<!** reklama>Ania widziała, jak bratu ulżyło. - Nigdy wcześniej nie rozmawiałam z Maćkiem ani z mamą o tacie - twierdzi. Bała się, że nieznosząca sprzeciwu i trudnych pytań matka odetnie ją od młodszego rodzeństwa. Nie pozwoli mu przyjechać do niej na wakacje. - Wtedy byłyby zostawione samym sobie, zdane na chorą wyobraźnię matki - wyjaśnia Ania. Ona też przez to przeszła. Wybaczyła matce, ale nie zapomniała. Tego, jak na jej pierwszą starannie zrobioną fryzurę (15-letnia wówczas Ania zaplotła warkoczyki, by mieć kręcone włosy) matka zareagowała: „Wyglądasz jak dziwka”, a po jej pierwszej randce wykrzykiwała do ojca: „Lata po lesie i gzi się w trawie. Zrób coś z tym”. - Mam ojcu za złe, że milczał i rzadko z nami rozmawiał - wyrzuca z siebie Ania. Ale najgorsze było przed nią. - Zaczęła mi wmawiać, że współżyję z ojcem. Kolejne podejrzenia dotyczyły moich dzieci. Twierdziła, że moją najstarszą córkę (Ania ma męża i 3 dzieci) spłodził mój ojciec, a ja ją molestuję... łyżeczką od herbaty.

Mąż Ani pamięta, jaką traumę przeżyła: - Było to tuż po aresztowaniu teścia. Teściowa wymyśliła, że Maciek leży w szpitalu w ciężkim stanie. Ma uszkodzony odbyt, a obdukcja potwierdziła, że tych gwałtów były setki. Jest pod opieką psychologa, nie można go odwiedzać - wspomina te kłamstwa Jerzy. Ani puściły nerwy, gdy matka i jej zaczęła wmawiać molestowanie dzieci. - Żona była w takim stanie - dodaje Jerzy - że zawiozłem ją do szpitala. Długo wychodziła z depresji, a ja starałem się, by przez ten czas nie miała kontaktu z matką .

Ania i Jerzy zbudowali swój własny

piękniejszy świat

Jerzy zabrał Anię w swoje rodzinne strony. W pięknie położonej wsi, 100 km za Bydgoszczą postawili piętrowy dom. Mają auto, ciągnik, krowy, kurczaki i 15 ha ziemi. - My z trójką dzieci z głodu nie umieramy, to Maćkowi i Magdzie też umrzeć nie damy - mówią zgodnie.

Ania oprowadza nas po gospodarstwie. Na każdym kroku widać dbałość o dzieci. Mają swój plac zabaw i domek na drzewie. - Jerzy go zbudował - Ania chwali męża. Czuje się przy nim kochana i bezpieczna. Matka zatruła jej życie opowieściami o niewiernych mężczyznach. Gdyby od niej nie uciekła, miałaby uraz i zniszczone życie. - Najbardziej ucierpiała moja młodsza siostra Małgosia - wspomina. To z niej Barbara Wierska zrobiła bezwolną powiernicę swoich seksualnych urojeń. Opowiadała licealistce o kochankach, które ojciec sprowadza w nocy, o pornograficznych sesjach. - Wmawiała, że ojciec wsypuje nam środek nasenny do herbaty, więc nic nie słyszymy. Przestałyśmy ją pić, ale i tak tylko mama widziała te obsceniczne obrazy - wspomina Ania.

Marzy o tym , by mama zaczęła się leczyć. Napisała błagalną prośbę do sądu rodzinnego. O to, by skierowano jej matkę na przymusowe badania i leczenie psychiatryczne. Nikt się tym apelem nie przejął. Sąd powołał się na prawo i procedury. Żąda dostarczenia aktualnej opinii psychiatry. - Skąd mamy ją wziąć, skoro mama odmawia takiego badania - pytają zrozpaczone dzieci. Po naszej publikacji sprzed tygodnia ( „Pomóżcie naszej mamie”) zaświtała nadzieja. - Spróbujemy tej rodzinie pomóc. Mamy prawo wnioskowania o przymusową obserwację i leczenie psychiatryczne naszych podopiecznych - z taką deklaracją wystąpił Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Bydgoszczy.

- Liczę na tę pomoc. Oby się udało! - cieszy się Ania. I już snuje plany połączenia rodziny, którą podzieliła choroba matki. Pokazuje pusty domek na terenie gospodarstwa. - Można go wyremontować, zamieszkaliby w nim rodzice. Mama brałaby lekarstwa, byłaby taka jak kiedyś. Wesoła, energiczna - marzy.

Jerzy mniej w to wierzy. Mówi o teściu: - Nadal jest nieszczęśliwie zakochany w swojej żonie, wszystko jej wybacza, nawet to, że zniszczyła mu życie.

Pomysł stworzenia Maćkowi i Magdzie rodziny zastępczej bardzo mu się podoba. Kocha te dzieciaki jak swoje. One też mają

zaufanie do szwagra

Jerzy zajmuje się gospodarstwem, Ania - dziećmi i prowadzeniem domu, wszystko, co urodzi ziemia, zaprawia. Mają własne mięso, jaja, mleko. Ale ostatni miesiąc był ciężki. Decyzja o zatrzymaniu rodzeństwa i chęć stworzenia mu rodziny zastępczej (Ania wystąpiła z takim wnioskiem do sądu rodzinnego) spowodowała w ich domu rewolucję. Trzeba było kupić Maćkowi i Magdzie podręczniki, dokończyć budowę piętra domu, urządzić pokoje. - Brakuje jeszcze drzwi, obawiamy się, że sąd nam to wytknie - nie kryją obaw. Tydzień temu sąd rodzinny zlecił wywiad środowiskowy. Chciał sprawdzić, w jakich warunkach przebywają nieletnie dzieci. Wizytator raczej się nie rozczarował. Czystość w domu, zadbane, wesołe dzieciaki i pierwsze piątki Maćka i Magdy w nowej szkole dowodzą, że rodzeństwo jest w dobrych rękach.

Miło usiąść przy stole w towarzystwie takiej rodzinki. Ania migiem przygotowuje smażone buraczki i sadzone jajka, Jerzy skrobie ziemniaki. Dzieci właśnie wróciły ze szkoły, opowiadają, co się tego dnia wydarzyło, żartują. Maciek szybko znalazł w nowej szkole kolegów. Chce być projektantem budowlanym. Magda trochę tęskni za koleżankami z bydgoskiej szkoły, ale do mamy nie chce wracać. Zapisała się na kursy samoobrony. - Będę kiedyś policjantką - zapowiada.

Maciek ma do matki ogromny żal. Nie tylko o to, że zmusiła go do fałszywego oskarżenia ojca. Również o to, co zamierzała mu teraz zrobić. Ania opowiada o tym z oburzeniem: - Niedawno mama uroiła sobie, że jacyś szkolni koledzy wkładali Maćkowi kij do odbytu. Umówiła mu wizytę u lekarza - obdukcję. To było tego dnia, gdy brat miał zeznawać w sądzie. Nie pozwoliliśmy na to, choć babcia (mama naszej mamy) nie chciała go wypuścić z domu. - Nie wiem, czy mamie wybaczę, nawet, gdy zacznie się leczyć - mówi Maciek. Ale Ania wie, że czas leczy rany.

Na naszych łamach

Dramatyczny apel

W publikacji „Mroczne widmo rodziny” z 17 sierpnia 2007 r. pisaliśmy o wątpliwościach, związanych z wyrokiem Wierskiego (2,5 roku więzienia za seksualne wykorzystanie syna). Przywołaliśmy opinię jednego z biegłych, który dostrzegł u Barbary Wierskiej zaburzenia w odbiorze wrażeń zmysłowych i nie wykluczył, że imputuje ona dziecku własne lęki i interpretacje zdarzeń.

Dwa lata później 14-letni Maciek wyznał w sądzie, że działając pod presją matki fałszywie oskarżył ojca o gwałt. Ujawniliśmy to w publikacji „Przepraszam Cię, Tato, za oskarżenie” z 21 sierpnia 2009 r. Sprawą zainteresował się rzecznik praw dziecka.

W ubiegły piątek opublikowaliśmy dramatyczny apel Ani skierowany do sądu („Pomóżcie naszej mamie”). Kobieta (najstarsza z sześciorga rodzeństwa) błaga o pomoc dla swojej chorej matki, bo jej chorobliwe urojenia prowadzą do kolejnej rodzinnej tragedii. Zagrażają zdrowiu powierzonego jej opiece młodszego rodzeństwa. Na apel odpowiedział MOPS, zadeklarował pomoc. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!