Trzydziestu mieszkańców Kijewa w gminie Gniewkowo protestowało przeciwko sprzedaży gminnych gruntów, znajdujących się w tej wsi. Przez godzinę przejazd drogą krajową był utrudniony.
<!** Image 2 align=none alt="Image 181307" sub="Rolnicy z Kijewa bronią ziemi, którą uprawiają od lat. Fot.: Renata Napierkowska">
Zwrócenie uwagi polityków na sprzedaż przez samorządy tzw. mienia wiejskiego i wstrzymanie procedury przetargowej ogłoszonej przez burmistrza Gniewkowa to główne cele, jakie przyświecały rolnikom z Kijewa, którzy w czwartek w południe wyszli na ulicę.
Przetarg na sprzedaż 46 hektarów ziemi, którą gospodarze z tej wsi od stu lat dzierżawią i uprawiają, wyznaczony został na najbliższą środę.
<!** reklama>
- Zrobiliśmy zebranie i wspólnie postanowiliśmy, że nikt z dzierżawców ani mieszkańców Kijewa nie będzie brał udziału w tym przetargu. Wszyscy chcemy, by ta ziemia nadal służyła mieszkańcom wsi - zapewniali zgodnie dziennikarzy Jarosław Rychlewski i Andrzej Gaura, którzy są dzierżawcami gminnych gruntów.
W czwartkowej manifestacji wzięło udział trzydziestu gospodarzy, jednak do ogłoszonego przez gminę przetargu ograniczonego nie zamierza przystąpić żaden z mieszkańców Kijewa. - Wystąpiliśmy do Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy o rozstrzygnięcie, czy gmina bez naszej zgody może sprzedać ziemię. Chodzi nam o to, by burmistrz do czasu sądowego rozstrzygnięcia nie wystawiał jej na sprzedaż - wyjaśnia sołtys Kijewa Waldemar Bednarski.
Większość dzierżawców twierdzi, że na zakup gruntów po prostu ich nie stać. Gospodarze powołują się również na to, że 46 hektarów, które dziś stanowi mienie gminne, zostało przed stu laty przekazane przez dwie siostry - mieszkanki Kijewa - dla ówczesnej gromady Kijewo w formie darowizny.
- Przez tyle lat nikt nie próbował sprzedać tej ziemi bez naszej zgody, a teraz nawet nie zapytano nas o zdanie - oburza się Hilary Jaworski.
W manifestacji uczestniczyli również rolnicy, którzy nie są dzierżawcami gminnych gruntów.
- Przyjechałem tutaj, bo nie mogę się zgodzić na sprzedaż mienia, które od wielu lat stanowiło własność naszej wsi. Większość dzierżawców z Kijewa to drobni gospodarze. Jeśli stracą po kilka hektarów, to będą musieli poszukać pracy, by się utrzymać, a w gminie na pewno jej nie znajdą - mówi solidaryzujący się z dzierżawcami rolnik Waldemar Bączkowski.
Burmistrz Adam Roszak nie zamierza wstrzymywać procedury przetargowej do czasu sądowego rozstrzygnięcia.
- Gminie ziemia orna nie jest do niczego potrzebna. Dlatego sprzedaliśmy takie grunty już we wszystkich wsiach, a pozyskane w ten sposób fundusze przeznaczyliśmy na inwestycje. Pozostało tylko Kijewo. Zresztą ja działam w interesie wszystkich mieszkańców, a rolnicy z Kijewa tylko w swoim własnym - przekonuje burmistrz Adam Roszak.
Rolnicy zapowiadają, że jeśli dojdzie do przetargu, to złożą skargę do sądu i Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
- W żaden sposób nie naruszamy dobra sołectwa, więc nie musimy się niczego obawiać. 16 listopada ziemię będą mogli kupić wyłącznie mieszkańcy Kijewa, bo przetarg jest ograniczony. Gdybyśmy ogłosili nieograniczony, to gospodarze by się o tę ziemię bili - przekonuje wiceburmistrz Paweł Drzażdżewski.