W środowy wieczór zespół ze stolicy Włoch pokonał finale w finale Feyenoord Rotterdam 1:0 (gol w 32. minucie Nicolo Zaniolo), zostając pierwszym zwycięzcą powołanych w ubiegłym roku do życia rozgrywek.
- To był nasz cel. Przyjechaliśmy tutaj, żeby wygrać ten mecz. Zrobiliśmy to, co trener nam kazał i teraz się cieszymy - powiedział po meczu Zalewski na antenie "Viaplay". - Trener powiedział, żebyśmy grali, jak w normalnym meczu - bez presji. Ale wszyscy wiedzieliśmy, że to finał, a więc presja była - dodał reprezentant Polski, który w środę wyszedł w podstawowym składzie Romy i przebywał na boisku do 67 minuty (zastąpił go wracający po ciężkiej kontuzji Leonardo Spinazzola). Chwilę wcześniej został ukarany żółtą kartką za opóźnianie gry.
- Trener powiedział mi, że nadejdzie moja szansa i muszę ją jak najlepiej wykorzystać. Tak też zrobiłem. Myślę, że zasłużyliśmy na to trofeum - podsumował swój występ Zalewski, który razem z kolegami postanowił osobiście podziękować Jose Mourinho, przerywając konferencję prasową Portugalczyka. - Gdybym miał podziękować tylko jednej osobie, to wskazałbym na trenera. Gdybym mógł powiedzieć coś jeszcze, to wymieniłbym kolegów z drużyny i osoby, które mnie otaczają - dodał polski obrońca.
- To najcudowniejsze emocje. Pierwszy rok gram w pierwszym zespole, to także mój pierwszy puchar. Teraz jestem już skupiony na reprezentacji - przyznał na koniec Zalewski, nawiązując do rozpoczynającego się w poniedziałek zgrupowania, przed czerwcowymi meczami Ligi Narodów.
Za swój występ Polak zebrał również pozytywne recenzje we włoskiej prasie. "Od Primavery do finału Ligi Konferencji w mgnieniu oka. Mały Nicola atakuje, włącza turbo, czaruje" - podsumował dziennik "La Gazzetta dello Sport".
"To już nie jest dzieciak. Wszyscy go szukali, wiedzieli, że mogą mu zaufać" - przyznali eksperci portalu "Calciomercato.com".
Powodów do zadowolenia nie miał tylko Antonello De Pierro, włoski dziennikarz i polityk, który nie może wybaczyć Zalewskiemu, że ten - choć urodził się i wychował we Włoszech - zdecydował się na grę w reprezentacji Polski. Już wcześniej życzył mu, za pośrednictwem Twittera, "krótkiej kariery". W środę zabrał głos po raz kolejny, domagając się od Mourinho by ten nie wystawiał go w podstawowym składzie "Inaczej będę zmuszony kibicować mojej Romie tylko w tych momentach, gdy Zalewski nie będzie przy piłce" - podkreślał. Jak widać bez efektu.
