<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/walenczykowska_hanna.jpg" >Tak sobie myślałam, że kiedy nastaną demokratyczne czasy, to będzie milej, życzliwiej i bez zbędnej biurokracji. A kiedy się one utrwalą, będzie jeszcze dostatniej i zapomnimy o tym, że liczy się ogół, a nie jednostka.
Ależ ze mnie był niepoprawny optymista i niedowiarek! Nie uwierzyłam wówczas pani profesor Ewie Łętowskiej, która w jednym z wywiadów powiedziała, że rację miał Mojżesz, prowadząc swój lud 40 lat przez pustynię. Tyle bowiem potrzeba, by kolejne pokolenia nie przejmowały złych nawyków po przodkach.
Dziś, choć w duszy bunt, przyznaję, że potrzeba minimum dwóch pokoleń, abyśmy godnie i z szacunkiem zaczęli traktować ludzi - zwłaszcza starszych. Nie powinno być tak, że otrzymują oni 140 złotych odszkodowania za śmierć bliskiej osoby tylko dlatego, że kiedyś była denominacja. Była, ale przecież ktoś te ich skromne składki trzymał na koncie, ktoś tymi pieniędzmi obracał. Dlaczego nikt nie powiedział tym ludziom, że stare polisy na niewiele im się w przyszłości zdadzą?
<!** reklama>
Nie powinno być też i tak, nawet w imię szczytnych celów, że ktoś, kto właśnie stracił najbliższą sobie osobę, musi czekać na wypłatę odszkodowania. Nawet jeśli jest to tylko kilka dni. Czy decydenci, którzy ustanawiali owe przepisy, wiedzą, jak to jest, kiedy trzeba zapłacić za trumnę, za miejsce na cmentarzu, za modlitwę? W takich chwilach pieniądze trzeba mieć natychmiast, od ręki i bez gadania. To, że nasz Czytelnik otrzymał je po tygodniu, jest brakiem szacunku i dowodem na to, że nieludzkie przepisy ciągle obowiązują.