Agnieszka, Jacek, Mariusz, Andrzej, Marek i Marlena, pełniąca rolę koordynatora - są dzisiaj oczami miasta. Niejedno już widzieli. Dzięki ich refleksowi wyłapywani są sprawcy pobić, nietrzeźwi kierowcy, dealerzy.
Za cztery godziny skończy się sobota. Jest ciepło i pogodnie. Przed operatorami studia monitoringu zlokalizowanego w bydgoskiej Komendzie Miejskiej Policji na Wzgórzu Wolności dwanaście godzin wytężonej pracy. Zmiana zaczęła się o 20.00, a skończy o ósmej rano. Przez cały czas trzeba utrzymać wysoki poziom koncentracji. Najtrudniej jest nad ranem, gdy daje o sobie znać zmęczenie.
Potrzeba w zaroślach
Na Starym Rynku kilku młodych mężczyzn przygotowuje się do wieczoru kawalerskiego. Jeden z nich przytargał dmuchaną lalę. W tym samym czasie na Błoniu, przed budynkiem poczty, sześciu mężczyzn popija z jednej flaszki, a na tyłach dworca autobusowego nad Brdą młoda niewiasta załatwia potrzebę fizjologiczną w zaroślach.
- Marlena z tej strony. Spożywanko - koordynatorka melduje krótko dyżurnemu KMP spożywanie alkoholu w miejscu niedozwolonym.
Wieżyczka dla dorosłych
- Najbardziej drastyczne są sceny pobić. Nie zapomnę pierwszej mojej bójki - mówi Agnieszka, nie spuszczając z oczu dwóch 24-calowych monitorów, na których widać obraz z sześciu kamer obrotowych i dziesięciu stacjonarnych. Część z nich skierowana jest na Wyspę Młyńską. Wieżyczkę z czerwonym daszkiem na placu zabaw, zamiast dzieci często okupują po nocach „zakochane” pary. Na jednej z huśtawek mężczyzna z kobietą. Przeniosą się do wieżyczki?...
Każdy z operatorów obsługuje na swojej zmianie co najmniej osiem kamer, kierując ich ruchem za pomocą konsoli z joystickiem. Te kamery, którymi w danej chwili nie manipuluje pracownik studia, działają samodzielnie według ustawionego wcześniej cyklu.
- Nie jestem w stanie operować wszystkimi kamerami jednocześnie. Dlatego niektóre z nich puszczam w tak zwaną turę - tłumaczy Jacek. W studiu monitoringu od ośmiu lat. Mężczyzna jest jednym z tych operatorów, którzy obdarzeni szczególną intuicją potrafią przewidzieć zagrożenia i w postaciach migających na ekranach monitorów zobaczyć potencjalnych sprawców: wykroczeń drogowych, bójek, handlu narkotykami czy wandali.
- Niektórzy ludzie są charakterystyczni. Zapamiętujemy ich wygląd, sposób poruszania się, ubiór. Kiedy coś się stanie, sklejamy wszystko w całość - mówi Mariusz. W studiu od pół roku. Niedawno dzięki jego czujności, udzielono natychmiastowej pomocy mężczyźnie, który na moście Sulimy - Kamińskiego miał atak padaczki.
Obraz z kamer jest tak dokładny, że można zobaczyć szczegóły na kawiarnianych stolikach na Starym Rynku. Widać kto pije, ile i co...
- A potem widzimy, że człowiek odchodzi od stolika i wsiada do auta - mówi Marlena, przypominając głośną historię pijanego ratownika medycznego, który krążył ambulansem po mieście, odwiedzając puby.
Lala już rozebrana
Około północy życie miasta przyspiesza. Kawalerowie już rozebrali dmuchaną lalę i wystawiają ją przez drzwi pędzącej furgonetki. Przy ulicy Zaułek szarpanina, na Wyspie Młyńskiej kwitnie przyjaźń polsko-ukraińska, młodzieży raczy się alkoholem. Pod mostem Jagiełły bije się 10 osób, a Szubińską przemieszcza się bus z pijanym podobno kierowcą.
Przed Savoyem zbiegowisko. Z lokalu wyskakują mężczyźni, których potraktowano gazem pieprzowym...
Komisarz Marcin Klimczak, który ma bezpośrednią łączność z patrolami i dziś pełni dyżur w studiu, natychmiast wysyła ludzi na plac Teatralny.
- Włącz niebieskie i pilnie pod ten Savoy! - dysponuje.