„Często tam siedzimy i dostajemy pytania, które były nam zadawane wcześniej wiele razy, albo takie które powodują, że w naszych głowach pojawiają się wątpliwości. Nie zamierzam ulegać ludziom, którzy tak postępują" - napisała w ubiegły czwartek (również na Twitterze) Osaka tłumacząc, dlaczego podczas tegorocznego Roland Garros nie będzie uczestniczyć w konferencjach prasowych.
„Widziałem wiele klipów ze sportowcami, którzy rozklejali się po porażkach podczas konferencji prasowych i wiem, że wy również je widzieliście. Nie rozumiem takiego podejścia. Kopania kogoś, kiedy się potyka. Powodów, dla których się to robi" - dodała była numer jeden na świecie.
Jej stanowisko wywołało ogromne kontrowersje. Skrytykowało ją część tenisowego środowiska, a organizatorzy turnieju nałożyli na tenisistkę karę, po meczu pierwszej rundy [wygrała 6:4, 7:6 (7-4) z Rumunką Patricią Marią Tig], w wysokości 15 tysięcy dolarów. Zagrozili również dyskwalifikacją, jeśli dalej będzie unikać konferencji.
W odpowiedzi Osaka opublikowała w poniedziałkowy wieczór na Twitterze kolejny wpis, w którym poinformowała o wycofaniu się z turnieju. „Cześć wszystkim, to nie jest sytuacja, którą sobie wyobrażałam i której chciałam, kiedy podejmowałam swoją decyzję parę dni temu” – zaczęła oświadczenie Japonka.
W dalszej jego części przyznała, że od czasu zwycięstwa w US Open w 2018 roku zmagała się z z depresją i fobią społeczną, która szczególnie utrudnia jej uczestniczenie właśnie w konferencjach prasowych. Przeprosiła dziennikarzy, którzy mogli się poczuć urażeni jej decyzją. Jednocześnie przyznała, że obowiązujące zasady, zmuszające tenisistów do spotkań z mediami, są dla niej przestarzałe.
"Najlepszą rzeczą dla turnieju, innych graczy i mojego samopoczucia jest to, że wycofuję się, aby wszyscy mogli skupić się na tenisie rozgrywanym w Paryżu" - dodała Osaka.
