Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nakręcenie psychologicznego thrillera zajęło mu... trzy dni [MŁODZI I ZDOLNI]

Redakcja
- Wiem,  że film to jest to, co chcę robić - mówi  Mateusz Ciemniecki
- Wiem, że film to jest to, co chcę robić - mówi Mateusz Ciemniecki Nadesłana
Siedemnastoletni Mateusz Ciemniecki jest uczniem Zespołu Szkół Chemicznych w klasie o profilu fotochemicznym. Jego pasje to film, fotografia i grafika, ale, jak sam mówi, swoją przyszłość wiąże z tą pierwszą dziedziną.

[break]
- Film to już jest więcej niż pasja - mówi Mateusz Ciemniecki. I robi wszystko, aby to jego marzenie się spełniło. Założył nawet swoją niezależną i nieoficjalną... wytwórnię filmową „DM films”.

W swoim dorobku ma już kilka filmów. Jeszcze jako uczeń gimnazjum, w 2014 roku, działał w szkolnej telewizji GimTV, gdzie nauczył się, jak sam mówi, systematyczności i podstaw pracy reporterskiej. I tam zrobił swój pierwszy krótkometrażowy film „Olśnienie”.

Pierwszą, bardzo już poważną produkcją, byli „Bracia wojny”. Zdjęcia do tego filmu rozpoczęły się w czasie wakacji w 2014 roku, a premiera odbyła się w marcu 2015 roku.

Drugim filmem był krótkometrażowy obraz „Przemijanie”, który powstał w ubiegłym roku. Po drodze było jeszcze kilka komediowych filmików.

Według scenopisu mamy

29 kwietnia w Miejskim Centrum Kultury odbędzie się premiera jego najnowszego filmu „Strach nocy”.

Ten psychologiczny thriller opowiada o szczęśliwym małżeństwie, które wyjeżdża na długo wyczekiwany urlop. Wszystko pięknie się układa, do czasu, gdy zadzwoni telefon... Urlop zamienia się w koszmar.

- Autorką scenariusza jest moja mama. W zasadzie zrobiła taki jego szkic na podstawie zasłyszanej gdzieś historii. Uznaliśmy, że byłby to dobry materiał na film. I wyszła taka rodzinna produkcja - opowiada Mateusz.

Zdjęcia do „Strachu nocy” kręcono w październiku ubiegłego roku na terenie powiatu żnińskiego i w Bydgoszczy. - Zajęło nam to w sumie tylko niecałe trzy dni - mówi młody reżyser.

Za własne pieniądze

Produkcja „Strachu nocy” kosztowała około 3,5 tysiąca złotych. To już dużo więcej niż „Braci wojny”. Budżet tego filmu wyniósł 1,5 tysiąca złotych.

- Pieniądze na filmy pozyskuję z własnych oszczędności, trochę pracowałem i udało się zebrać potrzebną kwotę - mówi Mateusz Ciemniecki. - Poza tym, mama nie tylko jest autorką scenariusza, ale także wspomogła finansowo produkcję filmu.

W powstanie filmu zaangażowało się wiele osób, znajomych, przyjaciół, którzy w różny sposób pomagali. Tak jest zresztą przy każdej produkcji.

W filmie występuje dwoje dorosłych. Czy dla nastoletniego reżysera stanowiło to jakiś kłopot?

- To nie są zawodowi aktorzy, chociaż mają pewne amatorskie doświadczenia teatralne. Byliśmy skupieni na tym, co trzeba zrobić. Była bardzo fajna atmosfera. Praktycznie nie ma znaczenia, czy są to osoby dorosłe czy młodzi ludzie - mówi.

Nauczyłem się sam...

Skąd wzięła się ta filmowa pasja? - W zasadzie zaczęło się od gier. Robiąc z kolegami krótkie filmiki, zdobywałem doświadczenie reżyserskie i montażu. Wszystkiego nauczyłem się sam. Paradoksalnie, nie oglądam zbyt dużo filmów i trudno mi wskazać jakieś wzorce. Ale wiem, że film to jest to, co chcę robić - mówi Mateusz Ciemniecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!