Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nakielanin Maciej Boinski powrócił z wyprawy wzdłuż brzegów Warty

Iwona Matusiak
Spotkanie z rodziną było wzruszające, na Macieja Boinskiego czekały mama, żona i córka
Spotkanie z rodziną było wzruszające, na Macieja Boinskiego czekały mama, żona i córka Iwona Matusiak
Na przystani rzecznej w Nakle czekała na podróżnika najbliższa rodzina, grono przyjaciół, współpracowników oraz znajomych.

808 kilometrów w 42 dni to wynik Macieja Boinskiego, który po przejściu wzdłuż brzegów Warty wypoczywa już w domu.

Na przystani rzecznej w Nakle czekała na podróżnika najbliższa rodzina, grono przyjaciół, współpracowników oraz znajomych. Wszyscy chcieli zobaczyć jak nakielanin wraca ze swojej kolejnej wyprawy. Do Nakła przybył w dobrej kondycji, mówił nawet, że siły pozwoliłyby mu iść jeszcze dalej.

- Jestem z województwa kujawsko-pomorskiego. Podkreślam to dlatego, że zostałem przez telewizję Silesia nazwany Ślązakiem, przez telewizję wielkopolską Wielkopolaninem, ale jestem nakielaninem i nic tego nie zmieni - powiedział na wstępie Maciej Boinski.

- Te 808 kilometrów nie było wcale łatwe, ale nie było też aż takie trudne, byłem przygotowany na więcej. Podróż wzdłuż Noteci kosztowała mnie jednak o wiele więcej. Tym razem trochę zawiódł sprzęt, cztery dni szedłem bez wózka, tylko z plecakiem, ale po wymianie kółek okazało się, że wszystko jest już dobrze
- dodał.

Podczas swojej wędrówki spotkał się wieloma dowodami sympatii, mieszkańcy poszczególnych miejscowości czekali na niego z niespodziankami. Udzielił licznych wywiadów, spotykał się z przedstawicielami samorządów i nie tylko.

- Trafiałem na wielu życzliwych ludzi. Przytoczę dwa takie przypadki. Przed Działoszynem cały dzień lało i wiało. Grupa tamtejszych mieszkańców postanowiła mnie odnaleźć nad Wartą. Zabrali moje mokre ubrania i przynieśli je na drugi dzień suche. Innym razem pewna starsza pani czekała na mnie na wale przeciwpowodziowym z gorącą herbatą.

Maciej Boiński wspomina, że dużym przeżyciem było dla niego spotkanie z rodziną, które odwiedziła go podczas wędrówki w Poznaniu.

Z powodu marszruty w tym roku ominęły go jednak urodziny córki. Pomimo wielu wyrzeczeń i trudności podkreśla, że warto spełniać swoje marzenia i wyruszyć po przygodę.

- Nie warto siedzieć przed komputerem i grać w gry, tylko ruszyć swoje cztery litery i niekoniecznie zimą, ale latem wziąć plecak, namiot i rozbić obozowisko. Przygoda czeka na każdym kroku, na przykład w Dolinie Noteci - podsumował Maciej Boinski.

Czy nakielanin planuje kolejną wyprawę? Tego na razie nie zdradził, ale z pewnością wiele jeszcze przed nim. W najbliższym czasie najprawdopodobniej będzie prowadził ciekawe prelekcje na temat swoich wypraw, również w szkołach na terenie naszego powiatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!