
Jan Szopiński, poseł Lewicy z Bydgoszczy
Wyjątkowe mikołajki wiążą się z narodzinami mojej córki. Urodziła się, co prawda, 4 grudnia, ale w same mikołajki odebrałem ją ze szpitala. I był to dla mnie najpiękniejszy prezent mikołajkowy. Zaraz po narodzinach córki okazało się, że na oddziale noworodkowym doszło do zakażenia i dzieci przebywające tam trzeba było szybko wypisać do domu. Żona musiała zostać jeszcze w szpitalu. Tymczasem ja nie miałem pojęcia jak się takim małym dzieckiem opiekować. Pobiegłem do księgarni i kupiłem na ten temat książkę. To był taki przyspieszony kurs ojcostwa.
Przeczytałem ją w jedną noc i poszedłem zadowolony do szpitala po córkę. Dostałem książeczkę zdrowia dziecka i gdy spojrzałem w zalecenia prawie padłem ze śmiechu. A było tam napisane: "Karmić 7 razy piersią". Po powrocie do pracy wszyscy pytali mnie jak tam pierwsze dni ojcostwa. Gdy opowiedziałem im tę historię, to mieli niezły ubaw.

Mirosława Glaza, dyrektor II LO w Bydgoszczy
W moim domu rodzinnym na mikołajki był taki zwyczaj, że dostawaliśmy wyłącznie słodycze. Większe prezenty były na Gwiazdkę. Oczywiście, dzień przed mikołajkami pastowałyśmy z siostrą buty i to nie jedną parę, ale wszystkie. To był czas, gdy wszystko było na kartki, więc każda czekolada smakowała podwójnie. Pamiętam, że o poranku zawsze była wielka radość, gdy w każdym bucie coś znalazłyśmy.
Na zdjęciu Mirosława Glaza (z prawej).

Mikołaj Macioszczyk, półfinalista 11. edycji The Voice of Poland
Muzyka była, jest i będzie moją największą pasją. Stąd mój najlepszy prezent mikołajkowy też musiał być muzyczny. Byłem nastolatkiem, gdy 6 grudnia (tego dnia mam też imieniny) w wypucowanych butach znalazłem płytę mojego ulubionego zespołu The Rasmus. To była ich pierwsza płyta, więc szczyciłem się tym, że ją w końcu mam. Poza tym na mikołajki zawsze dostawaliśmy słodycze. Z sentymentem wspominam ten czas. Mikołajki w domu rodzinnym zawsze były super.

Bożena Sałacińska, przewodnicząca Rady Słuchaczy Kazimierzowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku
Z dzieciństwa nie mam jakiś mikołajek, które utkwiłyby mi w pamięci. Najlepsze mikołajki to chyba będę miała w tym roku. Bardzo lubię sprawiać innym niespodzianki i dawać prezenty, dlatego wymyśliłam, że tego dnia w pełnym reżimie sanitarnym w towarzystwie znanych bydgoszczan odwiedzimy na chwilę 36 seniorów słuchaczy naszego uniwersytetu, którzy mają 80 lat i więcej. Zawieziemy im upominki i złożymy życzenia.
Teraz, gdy z powodu pandemii seniorzy nie mogą się spotykać, chcę, by choć na chwilę na ich twarzach pojawił się uśmiech, by wiedzieli, że o nich pamiętamy. Wcześniej upewniłam się, oczywiście, czy będą w domu. Powiedziałam, że będę w pobliżu i chcę stanąć przed ich domem i im pomachać. To był taki drobny wybieg, ale musiałam mieć pewność, że zastanę ich w domu.