
Szkody często są znaczne. Przykładowo niedawno podczas nawalnego deszczu ucierpiał sklep meblowy przy ul. Dworcowej 51. Woda wdarła się do pomieszczenia na wysokość prawie pół metra. Na dodatek wybiła tu studzienka z fekaliami.

- Przy tak intensywnych deszczach jedynym rozwiązaniem są działania ukierunkowane na retencję opadów - mówi Adam Dudziak, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego UM w Bydgoszczy. - Tym bardziej, że jak podają specjaliści, na terenach miejskich średnio aż 70 proc. opadu jest bezpowrotnie tracone. Jednocześnie występujące w krótkim okresie nawalne deszcze powodują zalania miejskiej infrastruktury i zabudowy.
Na zdjęciu ul. Nadrzeczna.

Miejskie Wodociągi i Kanalizacja w Bydgoszczy podkreślają, że żadna kanalizacja deszczowa nie jest w stanie przyjąć wody z krótkotrwałych, ale niezwykle intensywnych deszczy nawalnych. A taka tendencja występowania ekstremalnych zjawisk, czyli ulewnych deszczy występujących na przemian z okresami suszy, występuje od wielu lat.
Na zdjęciu ul. Andersa przy przystanku tramwajowym na Bajce. Jedno z częściej zalewanych miejsc podczas ulew w mieście.

- Konsekwencje wynikające z tych niekorzystnych zjawisk klimatycznych, a przy tym często niedrożnej kanalizacji deszczowej, potęguje jeszcze mocno zagęszczona zabudowa mieszkaniowa, przemysłowa i osiedlowa, która sprawia, że ubywa terenów zielonych, a deszcz zamiast wsiąkać w grunt, spływa strumieniami po ulicach - mówi Marek Jankowiak, rzecznik MWiK w Bydgoszczy. - Przykładem są np. zalania ul. Jagiellońskiej na wysokości PKS-u, placu Kościeleckich, ul. Kruszwickiej przy wejściu do centrum handlowego, ul. Brzechwy w Fordonie (przy skręcie z ul. Fordońskiej na Bajkę), czy ul. Grunwaldzkiej pod wiaduktem.
Na zdjęciu ul. Brzechwy w Fordonie.