https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na ziemi dziurawej jak ser

Krzysztof Bałżejewski
Kiedy budowali swoje domy, dziwną nieckę w środku osiedla nazwali rondem. Nikt nie przypuszczał, że zamieszkają nad starymi kopalniami, które dziś nie dają im spać po nocach. Groźbę powstania zapadlisk potwierdzają specjaliści

Kiedy budowali swoje domy, dziwną nieckę w środku osiedla nazwali rondem. Nikt nie przypuszczał, że zamieszkają nad starymi kopalniami, które dziś nie dają im spać po nocach. Groźbę powstania zapadlisk potwierdzają specjaliści

<!** Image 2 align=middle alt="Image 98274" sub="Rzeczywistość jest gorzką pigułką dla mieszkańców osiedla w Pile Młyn koło Gostycyna. Pod budynkami (zdjęcie z prawej strony u góry) znajdują się pozostałości starych kopalń węgla brunatnego, m.in., szybów (ich rekonstrukcja u góry po lewej) oraz tuneli wydobywczych (rysunek dolny) / Fot. Krzysztof Błażejewski/ rys. Robert Grochowski">Widok osiedla Piła-Młyn koło Gostycyna na skraju Borów Tucholskich wywołuje sielankowe skojarzenia. Cisza, spokój, urocza okolica. Leniwie płynąca Brda, sosnowy bór, łąki. Nic, tylko cieszyć się z sąsiedztwa przyrody.

Właściciele działek kupionych na początku lat dziewięćdziesiątych od gminy Gostycyn dawno jednak przestali się cieszyć z czegokolwiek. Ci, którzy wybudowali tu domy, żyją w ciągłym strachu, inni myślą raczej nie o budowie, ale o tym, jak pozbyć się swoich pustych działek. Nikt ich wcześniej nie uprzedził, że teren obejmuje obszar kilku starych kopalń węgla brunatnego. Nie były one eksploatowane od ponad pół wieku. Czy zostały w jakikolwiek sposób zabezpieczone, co właściwie znajduje się pod ziemią, ile jest tam szybów, wyrobisk i pokładów, jakie jest ich rozmieszczenie, do tej pory nie wie dokładnie nikt.

<!** reklama>Kiedy pierwsi mieszkańcy stawiali swoje domy, podmokłą nieckę w środku osiedla o charakterystycznym okrągłym kształcie nazwali rondem. Sądzili, że to pozostałość wyschniętego oczka wodnego. Teraz już wiedzą, że to pokopalniane zapadlisko.

Wędrujące zapadliska

Alarm przyszedł nagle. W 2002 roku pod jedną z działek, na szczęście niezabudowaną, zapadła się ziemia.

<!** Image 3 align=left alt="Image 98274" sub="Geologiczna mapa anomalii występujących pod domkami na osiedlu">- Zrobił się lej na jakieś trzy metry w głąb ziemi - opowiadał Marian Deptuła, mieszkaniec osiedla. - To dopiero przekonało nas ostatecznie, że mieszkamy nad starą kopalnią. Skojarzyliśmy wystające z ziemi na polach i w lesie gdzieniegdzie dziwne fragmenty murów. A kiedy dowiedzieliśmy się od ekspertów, że zapadliska mogą „wędrować”, wystraszyliśmy się nie na żarty.

Ponieważ gminni urzędnicy rozkładali ręce, by się dowiedzieć, jaka jest właściwie sytuacja, część mieszkańców działek i miejscowi zapaleńcy założyli Stowarzyszenie Mieszkańców i Miłośników Piły nad Brdą BUKO. Nazwę wzięli od najstarszej kopalni w tym rejonie. Przekopali archiwa, zebrali wspomnienia i relacje. Obraz, jaki się wyłonił, nie napawał optymizmem. Szczególnie niepokojąca okazała się penetracja pobliskiego lasu. Są w nim liczne zapadliska, nawet kilkumetrowej głębokości. Nie ulega wątpliwości, że to efekt pozostawienia pustych podziemnych korytarzy.

Sąd uświadomił urzędników

Mieszkańcy zdali sobie sprawę, że będą konieczne kompleksowe badania gruntu. Skierowali do prokuratury skargę na zaniedbanie urzędników w związku z doprowadzeniem do budowy osiedla na terenach pokopalnianych.

<!** Image 4 align=right alt="Image 98274" sub="Tak prezentują się zrekonstruowane pokłady wydobywcze starej kopalni">Dzięki wyrokowi Sądu Rejonowego w Tucholi gmina Gostycyn znalazła w swoim budżecie środki na przeprowadzenie ekspertyzy. W czerwcu i lipcu br. stosowne badania przeprowadził Główny Instytut Górnictwa z Katowic w celu odszukania „pustek genezy górniczej oraz rozluźnienia struktury warstw geologicznych”.

Jak wynika z badań, około 50 proc. terenu osiedla jest zagrożone deformacjami pogórniczymi. Ponieważ nieznany jest sposób przeprowadzenia rekultywacji terenu po zamknięciu kopalń, ewentualne pustki w każdej chwilli mogą się zawalić, a czynnikiem inicjującym może być np. duży opad deszczu!

Specjaliści z Katowic metodą grawimetryczną sprawdzili istniejące pod ziemią odchylenia siły ciężkości do 50 metrów w głąb ziemi, co pozwoliło na stwierdzenie istniejących niedoborów mas.

Szyb w rogu pokoju

- Znaleziono tzw. 11 anomalii o różnym stopniu - mówi Wojciech Weyna, mieszkaniec osiedla. - Na szczęście, najgorsza sytuacja dotyczy głównie działek niezabudowanych. Eksperci wykryli też długie podziemne chodniki oraz szyby, zarówno wydobywcze, jak i wentylacyjne. Ja na przykład mam szyb w rogu dużego pokoju, znalazłem go nawet dokładnie zlokalizowany na planie z 1933 roku.

W najgorszej sytuacji jest właściciel pierwszego domu usytuowanego przy wjeździe do osiedla. Pod jego działką wykryto szyb, chodnik i anomalie, pełny komplet zagrożeń.

Sygnały, że coś się pod ziemią dzieje, odczuwa już kilku mieszkańców. Na przykład w domu stojącym na wzniesieniu w piwnicy paradoksalnie... wybija woda, trzy razy dziennie trzeba ją stamtąd wypompowywać. Na innej działce w czasie kopania studni osunęła się ziemia, na kolejnym domu na ścianie widać poprzeczne pęknięcie przez całą wysokość.

Wszyscy zadają sobie pytanie: co dalej? Eksperci z Katowic orzekli jednoznacznie: jeśli na pustej działce ktoś będzie chciał stawić dom, trzeba zrobić próbne odwierty 20-metrowej głębokości, ponadto zastosować specjalną konstrukcję budynku odporną na niebezpieczeństwa związane z osuwaniem się ziemi. Właściciele domów już istniejących, które nie posiadają, oczywiście, wzmocnień, stojące na terenowych anomaliach, też będą musieli zlecić odwierty. Jeśli trafi się na podziemną pustkę, trzeba będzie ją wypełnić masą cementową, która będzie wtłaczana w głąb ziemi i wypełni pustą przestrzeń.

- Stuprocentowego zabezpieczenia na pewno już nie będziemy mieli - mówi Wojciech Weyna. - Na szczęście, odwierty nie będą specjalnie kosztowne, bo ziemia tu lekka, szacuje się, że wyniesie to około 120 zł za metr. Złożymy wnioski, by gmina ujęła sumy na przeprowadzenie odwiertów we wszystkich wskazanych miejscach w swoim przyszłorocznym budżecie.

Warto wiedzieć

W Polsce udokumentowano istnienie 15 dużych i 23 małych złóż węgla brunatnego, głównie w części południowo-zachodniej, w Wielkopolsce i na północnym zachodzie.

W regionie kujawsko-pomorskim największe złoża występują w okolicach Nakła nad Notecią, Szubina, Kcyni, Łabiszyna, Żnina i Radziejowa.

Nie wszystkie złoża na obszarze województwa nadają się do eksploatacji - wydobycie jest za drogie, a węgiel złej jakości.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski