Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wydrę czy na rozum?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Bydgoski ratusz wreszcie wydusił z siebie propozycję wysokości opłat za wywóz śmieci, które mają obowiązywać od 1 lipca przyszłego roku. Stawki są wysokie, więc budzą duże emocje.

<!** Image 2 align=none alt="Image 201934" sub="Proponowane stawki za wywóz śmieci w Bydgoszczy i sąsiednich gminach"><!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Bydgoski ratusz wreszcie wydusił z siebie propozycję wysokości opłat za wywóz śmieci, które mają obowiązywać od 1 lipca przyszłego roku. Stawki są wysokie, więc budzą duże emocje.

Stówka miesięcznie od czteroosobowej czeredki, która nie segreguje śmieci - to w niektórych konkretnych bydgoskich rodzinach może być nawet cztery razy więcej niż obecnie. I ponad dwa razy więcej niż za tę usługę zapłaci również czteroosobowa rodzina w sąsiedniej Dąbrowie Chełmińskiej.<!** reklama>

Nowinę tę „Express” dwa dni temu opatrzył tytułem „Legalny haracz za odpady”. Mój redakcyjny kolega bronił mocnego nagłówka, tłumacząc, że teraz każdy mieszkaniec ma prawo wyboru firmy, z którą podpisuje umowę o wywóz śmieci. Od 1 lipca natomiast odbiorcę i cenę narzuci mu gmina - dlatego, jego zdaniem, jest to haracz. Mam zastrzeżenia do takiego sposobu rozumowania. Świat dawno już wyszedł ze stadium rozwoju, w którym podstawową jednostką organizacyjną była plemienna wioska.

Dziś nie sposób samemu decydować o wszystkim, co nas dotyczy. Ba, sądzę, że gdybyśmy nawet mieli taką możliwość, to traktowalibyśmy ją nie jako przejaw wolności, lecz dopust boży. Ilu z nas na przykład chciałoby, na podobieństwo dawnych czasów, samemu dbać o bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne, czyli być swym żołnierzem i policjantem?

Organizacja wywozu śmieci różni się od organizacji słodkiego i zaszczytnego umierania za ojczyznę. Oboma procesami rządzi jednak ta sama ogólna zasada. Ludzie dzielą się obowiązkami, dbając o to, by wspólnych interesów pilnowali ludzie z głową i doświadczeniem. Przyznaję, że w negocjowaniu cen i warunków odbioru śmieci nie mam żadnego doświadczenia. Bez żalu i na przekór obiegowej opinii, że rządzą nami złodzieje i nieroby, oddam więc negocjacje specjaliście, zatrudnionemu przez szefa gminy. Tym samym okażę nie tylko zaufanie do demokracji przedstawicielskiej, ale i wiarę, że w jedności siła: 360-tysięczna gmina może wytargować więcej niż skromny klient, pan Bydgoski. Kiedyż to zresztą pan Bydgoski mógł negocjować ceny odbioru śmieci z potężną firmą? A ile daje mu swobody rzekomo wolny rynek dostarczycieli prądu?

Mimo mądrej demokracji, za wywóz śmieci Polak płaci obecnie w sposób niesprawiedliwy. Mieszkańcy bloków, wyrzucający odpadki do wspólnego śmietnika, najczęściej mają stałą stawkę miesięczną, niezależnie od tego, czy pod danym adresem żyje jedna osoba, czy osób jedenaście. Jako że administrator rozlicza się z firmą odbierającą zawartość kubłów nie na podstawie liczby obsługiwanych mieszkań, lecz objętości wywiezionych odpadów, w praktyce ludzie samotni i żyjący w małych rodzinach dopłacają do rachunków dużych rodzin.

W nowym systemie opłaty mają być naliczane według jednej zasady. O ich wysokości decydują dwa kryteria: liczba osób w gospodarstwie domowym oraz to, czy w gospodarstwie przeprowadzana jest selekcja śmieci. System ten też nie jest doskonały. Kto na przykład będzie sprawdzał, ile osób de facto mieszka pod danym adresem? Obowiązek meldunkowy niedługo ma być zniesiony, zresztą od dawna mało kto się nim przejmuje. Mój syn pięć lat studiował w Gdańsku, wynajmując tam kilkakrotnie mieszkanie. Ani razu nie został poproszony o wypełnienie druku meldunkowego.

Teściowa z kolei przeżyła w naszym domu ostatni okres życia, cały czas będąc zameldowana pod starym adresem. Mamy wierzyć, że teraz będzie inaczej? A segregacja śmieci, która ma dać aż 50-procentową zniżkę w opłatach? Jak to nadzorować? Kto będzie sprawdzał, czy wszystkie surowce wtórne zostały usunięte z naszego kubła i wrzucone do specjalnych worków lub dzwonów? Kto skontroluje, czy to, co wpadło do worka lub dzwonu, nadaje się do odzysku?

Wiadomo, że plastik i szkło, wrzucane do takich pojemników, powinny być czyste. Ale wiadomo też, jak jest w istocie: spora część rzekomo posegregowanych śmieci i tak nie przechodzi następnego etapu selekcji i ostatecznie wędruje na wysypisko lub do pieca w spalarni. Znaków zapytania jest wiele. Do ich usunięcia rzeczywiście potrzebne są mądre głowy w urzędach. Ale też nasza wspólna elementarna uczciwość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!