https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Na tego człowieka nie było silnych

Tomasz Keller
Zwycięstwo z Włocławkiem i porażki z Łodzią i Skierniewicami to bilans drużyny Andrzeja Struskiego z wyjazdowego turnieju. Niestety, oznacza to koniec sezonu dla klubu ze Świecia.

Zwycięstwo z Włocławkiem i porażki z Łodzią i Skierniewicami to bilans drużyny Andrzeja Struskiego z wyjazdowego turnieju. Niestety, oznacza to koniec sezonu dla klubu ze Świecia.

<!** Image 2 align=right alt="Image 114763" sub="Trener Andrzej Struski już myśli o tym, jak powinna wyglądać świecka drużyna, która wystartuje nadchodzącym sezonie Fot. Andrzej Pudrzyński ">Chcąc walczyć dalej o awans do drugiej ligi koszykarze ze Świecia musieli zająć na turnieju strefowym w Skierniewicach co najmniej drugie miejsce. Wszystko zaczęło się po myśli trenera Struskiego, którego ekipa podczas pierwszego dnia zawodów pokonała starych dobrych znajomych, Duet Włocławek 72:55. Tego samego dnia główny faworyt turnieju, „Ósemka” Skierniewice, rozgromiła Basket Squad Łódź 100:59. Widać więc było, że walka o drugie miejsce rozegra się między świecianami i drużyną z Łodzi. Do tego meczu doszło w sobotę. Spotkanie należało do bardzo nerwowych, na co wpływ miała między innymi postawa sędziów.

Sporo decyzji arbitrów było bardzo kontrowersyjnych. W drugiej kwarcie Maciej Dolot został uderzony łokciem, po czym odepchnął rywala, za co otrzymał dyskwalifikację. - Na pytanie, dlaczego sędzia nie zastosował tej samej kary dla rywala, nie doczekałem się odpowiedzi – mówi poirytowany Andrzej Struski, trener Klubu Koszykówki Świecie.

<!** reklama>Na domiar złego, skręcenia stawu skokowego doznał Karol Michałek i zespół musiał grać bez dwóch czołowych zawodników. Michałka zastąpił całkiem nieźle Łukasz Rzepa (14 punktów), ale nie pomogło to w odniesieniu zwycięstwa.

- Łodzianie grali bardzo szybką kontrą, za którą nie nadążaliśmy. Każdy nasz niecelny rzut od razu uruchamiał akcję przeciwników – mówi Andrzej Struski.

Skończyło się na porażce KKŚ 80:92, co stawiało drużynę ze Świecia w bardzo trudnej sytuacji przed niedzielnym meczem ze Skierniewicami. W szeregach faworytów i zarazem gospodarzy zawodów wystąpił, między innymi, znany z koszykarskich parkietów Krzysztof Wilangowski, mający za sobą wiele sezonów w ekstraklasie. Mimo sędziwego wieku rzucił naszej drużynie 29 punktów.

- W moim zespole nikt nie był w stanie zatrzymać Wilangowskiego. Na tego człowieka nie było silnych. W pierwszej połowie nawiązywaliśmy jeszcze walkę z gospodarzem, ale trzecią kwartę przegraliśmy 7:27. W czwartej rzuciliśmy już wszystko na jedną kartę, broniąc na całym parkiecie, ale nie zdołaliśmy przechylić szali na swoją korzyść – dodaje trener Struski.

Klub Koszykówki Świecie zajął ostatecznie w turnieju w Skierniewicach trzecie miejsce, co eliminuje go z dalszej walki o awans do drugiej ligi. Co dalej z drużyną?

- W czwartek planujemy spotkać się z kibicami, którzy wspierali nas dopingiem podczas turnieju. Potem przyjdzie czas na przemyślenia i budowę drużyny na kolejny sezon. Mimo wszystko jestem zadowolony z postawy zawodników. Trzeba w końcu pamiętać, że jako beniaminek zdobyliśmy mistrzostwo trzeciej ligi, startując z czwartego miejsca przed play-off – mówi Andrzej Struski.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski