Jak nie było dość pieniędzy na rollercoaster z prawdziwego zdarzenia, to lepiej było poczekać i zaoszczędzić albo kupić inną rozrywkę, a nie zwozić do parku ton starego żelastwa. Przy okazji, ciekaw jestem, jakie są przychody ze sprzedaży biletów na ten rupieć? Podejrzewam, że marne.
Na jaką miarę zabawka?
Trudno ocenić, czy pożal się Boże rollercoaster, który zafundował sobie park w Myślęcinku, to towar wart prawie miliona złotych. Na pewno jednak nie jest zabawka na miarę i ambicje dużego miasta, które uważa się za regionalną metropolię.