Spis treści
- Robienie zapasów zawsze jest czynnikiem proinflacyjnym
- Analitycy powinni zaalarmować banki centralne w sprawie strategi żywnościowej Chin
- Posiadanie zapasów może pomóc obniżyć inflację, gdy jest to konieczne
- Woda, gleby i różnorodność biologiczna stanowią o bogactwie zasobów
- Susze drenują kieszenie polskiego biznesu rolnego
- Co zrobić, by zimą nie zabrakło jedzenia? Pierwsze: nie marnować
- Państwo działa globalnie. Ludzie także mogą lokalnie wpływać na ceny żywności
Kilka lat temu Chiny, z wydawałoby się niezrozumiałych powodów, dokonują na rynku znacznych zakupów żywności, przewyższających nie tylko normalne i dość duże zapotrzebowanie Państwa Środka, ale także nieodpowiadające dotychczasowej strategi Pekinu w związku z gromadzeniem zapasów na czarną godzinę. Był to sygnał dla świata, że coś niebawem może się wydarzyć. Sygnał zlekceważono. Wydarzyły się: pandemia, lockdowny i wojna.... Żywność zdrożała.
Robienie zapasów zawsze jest czynnikiem proinflacyjnym
Już samo skupowanie żywności na zapas – nie mylić z posiadaniem zapasów – jest czynnikiem proinflacyjnym, ponieważ wpływa na zachwianie równowagi między podażą a popytem, a przez to kreuje wyższe ceny. Niestety ekonomiści i analitycy albo nie zauważyli zagrożenia albo je zlekceważyli, gdy Chiny postanowiły skupić na rynku większość ważnych zasobów, wydając na nie w samym tylko 2020 r. prawie 100 mld dolarów. Tym samym według Departamentu Rolnictwa USA, Czerwony Smok już w 2021 r. przechowywał w swoich magazynach 69 proc. światowej kukurydzy, 60 proc. ryżu, 51 proc. pszenicy i ponad 30 proc. soi.
Analitycy powinni zaalarmować banki centralne w sprawie strategi żywnościowej Chin
Gdyby niezależni analitycy bądź wywiadownie gospodarcze wychwyciły przed 2021 r., że Pekin zaczął zwiększać zapasy w stopniu trzykrotnie większym niż dekadę temu, to być może inne państwa również poczyniłyby odpowiednie zakupy albo przygotowały lepiej swe banki centralne na walkę z mającą się pojawić drożyzną poprzez zarekomendowanie podjęcia akcji cięcia stóp procentowych wcześniej i w sposób bardziej zdecydowany niż miało to miejsce. Być może jednak w ogóle nie trzeba byłoby tego robić, bo wystarczyłaby większa presja na produkcję rolną, która zrównoważyłaby ceny, przynajmniej do czasu agresji rosyjskiej na Ukrainę. Mleko jednak już się wylało, co nie znaczy, że należy temat zapasów odsunąć na bok.
Posiadanie zapasów może pomóc obniżyć inflację, gdy jest to konieczne
Zapytaliśmy niedawno prof. Elżbietę Mączyńską, honorową prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego o wpływ zapasów na drożyznę. Jej zdaniem duże zapasy oraz spadek konsumpcji mogą wpłynąć na zmniejszenie inflacji w Polsce. Wygląda na to, że obserwowany właśnie spadek inflacji w Polsce ma właśnie dużo wspólnego zarówno z zapasami jak i z mniejszą skłonnością konsumentów do wydawania pieniędzy, i to pomimo cięcia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej.
– Wiele przedsiębiorstw, chcąc uciec przed inflacją, zgromadziło zapasy. Teraz ich wielkość wpływa na zmniejszenie popytu producentów. Z drugiej strony wysoki poziom zapasów może stopniowo przekładać się na spadek inflacji, ponieważ przedsiębiorstwa prędzej czy później muszą pozbywać się magazynowanego towaru – wyjaśnia prof. Elżbieta Mączyńska.
Słowa wybitnej ekonomistki tylko potwierdzają, jak ważna we współczesnym świecie jest kwestia gromadzenia zapasów.
Woda, gleby i różnorodność biologiczna stanowią o bogactwie zasobów
Według Dariusza Gatkowskiego, doradcy zarządu ds. różnorodności biologicznej w Fundacji WWF Polska zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego to dbałość o zasoby – chodzi nie tylko używanie ich w sposób racjonalny, ale przede wszystkim o ich odtwarzanie. Czyli unikanie degradacji zasobów i wspieranie korzystnych, naturalnych warunków dla rozwoju rolnictwa – które będzie mogło produkować żywność bezpieczną, zdrową i jakościową – tłumaczy ekspert. Czym są te zasoby, które mają największą wartość dla ludzi? To przede wszystkim woda, gleby i różnorodność biologiczna.
Susze drenują kieszenie polskiego biznesu rolnego
Coroczne susze pokazują, że niedobór wody jest ogromnym wyzwaniem dla Polski. Polski Instytut Ekonomiczny policzył, że plony, które tracimy przeciętnie co roku w wyniku susz, mogą być warte 6,5 mld PLN. Zapewnienie zasobów wody dla rolnictwa, wynika nie tylko z kwestii klimatu, ale również ze sposobu zarządzania wodą.
– Nie pomoże nam prostowanie i pogłębianie rzek, które prowadzi tylko do szybszego spływu wody do morza. To, co może nam pomóc to odtwarzanie rzek do ich naturalnego stanu, a więc rzek wijących się w krajobrazie, wolno toczących czyste wody. Wiemy, jak to zrobić, istnieje nawet gotowy do wdrożenia krajowy program renaturyzacji wód powierzchniowych, który niestety czeka na realizację – mówi Gatkowski.
Jego zdaniem woda powinna być zatrzymywana tam, gdzie spadnie, czemu pomogą odpowiednie praktyki rolne. Kłopot w tym, że prędzej pojawi się racjonowanie wody, zanim uda się wdrożyć strategię jej magazynowania. To o tyle istotne, że choć większości z nas wydaje się, że w kwestii rolnictwa Polska jest państwem wciąż samowystarczalnym, to wskutek coraz większego deficytu wody niebawem ten dobry czas przeminie.
Co zrobić, by zimą nie zabrakło jedzenia? Pierwsze: nie marnować
Zapewnienie dostępu do zdrowej żywności obywatelom to – jak przekonuje Gutkowski – rola państwa, które może odpowiednio wspierać rolnictwo. A jak mogą działać ludzie, by nie zabrakło jedzenia na zimę i aby nie przyczyniać się do wzrostu cen? Zgodnie z szacunkami przeprowadzonymi przez ekspertów w ramach projektu „Opracowanie systemu monitorowania marnowanej żywności i efektywnego programu racjonalizacji strat i ograniczania marnotrawstwa żywności” (PROM) wynika, że w Polsce rocznie marnuje się prawie pięć milionów ton żywności. Co ciekawe, najwięcej marnują zwykli konsumenci. Blisko trzy miliony ton wyrzucanej żywności pochodzi z gospodarstw domowych. Statystycznie
– Każde z polskich gospodarstw domowych marnuje rocznie żywność o wartości 3 408 zł, dziennie zaś marnowana kwota wynosi 9,34 zł. Oszczędzając żywność, w naturalny sposób zwiększamy dostępne zapasy i nasze bezpieczeństwo w razie kryzysu. Warto wyrabiać w społeczeństwie wrażliwość w tym zakresie już teraz, nie czekając na trudniejszy czas – radzi Gutkowski.
Państwo działa globalnie. Ludzie także mogą lokalnie wpływać na ceny żywności
WWF wskazuje, że działania państwa w kwestii zapasów to jedno, a drugie, to działania, które może podjąć każdy z nas, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Eksperci wskazują, by każdorazowo planować zakupy. Zarówno te bieżące, jak i długoterminowe. By uważnie sprawdzać daty, nie kierować się promocjami. A jeśli chodzi o artykuły dnia codziennego to szukać raczej produktów sezonowych i polskich. To nie jest kwestia „tylko” patriotyzmu, ale także skrócenia łańcucha dostaw, a co za tym idzie możliwości wpływania na niższe ceny koszyka zakupowego.
