We wtorek późnym wieczorem z dachu wieżowca przy ul. Żmudzkiej spadła 25-letnia kobieta. Nie miała szans na przeżycie. Zginęła na miejscu.
Jak kobieta znalazła się na dachu budynku? - Wyszła przez okno - mówią policjanci zajmujący się sprawą. Kobieta wraz z młodszym o 3 lata partnerem mieszkała na ostatnim, 11-piętrze wieżowca, w lokalu, w którym w przeszłości mieściła się pralnia. Okna mieszkania wychodziły na dach, który nie był zabezpieczony. Wokół niego był bowiem nie wyższy niż pół metra gzyms.
PRZECZYTAJ:Spacery po dachu to igranie ze śmiercią [KOMENTARZ]
Wszystko wskazuje na to, że kobieta zmarła na wskutek nieszczęśliwego wypadku. - Chciała sobie zrobić zdjęcie na tle panoramy miasta, straciła równowagę i wypadła - wynika z wstępnych informacji śledczych.
Kłódki nic nie dają
W Bydgoszczy jest wiele budynków, na dachach których są dobudowane mieszkania albo znajdują się lokale mieszkalne przerobione ze strychów. Większość z nich znajduje się w Śródmieściu. - W naszych zasobach ok. 70 procent domów to stare budownictwo. W wielu budynkach znajdują się właśnie takie przerobione mieszkania. Nie adaptowaliśmy jednak tych części strychów, w której znajdują się wyjścia na dach. Tam nikt z lokatorów nie ma wstępu - zapewnia Krzysztof Nurkowski z Administracji Domów Miejskich. - Wejście na dach jest zabronione, ale też zabezpieczone. Włazy są zamykane na kłódki. Dostęp do nich mają tylko administratorzy. Zdarzają się jednak przypadki, że ludzie wyłamują kłódki i wchodzą na dachy. Jeśli ktoś będzie bardzo chciał złamać przepisy, to nie pomogą nawet najlepsze zabezpieczenia - tłumaczy.
Rozrywki na dachu
Problemy z lokatorami bawiącymi się na dachu ma Spółdzielnia Mieszkaniowa Zjednoczeni. - W mrówkowcach przy ul. Skłodowskiej-Curie na ostatnim piętrze znajdują się mieszkania przerobione z pralni i suszarni, tak jak w wieżowcu przy ul. Żmudzkiej, gdzie doszło do tragedii. Zakazy na nic się zdają. Ludzie wychodzą przez okna, szczególnie w lato. Panie chcą się opalać, a dwa tygodnie temu na dachu wieżowca chłopcy rozgrywali mecz piłki nożnej! - mówi Jarosław Skopek, prezes spółdzielni. - Dbamy o bezpieczeństwo, zabezpieczamy włazy, ale tutaj pomoże tylko zdrowy rozsądek - kończy Jarosław Skopek.