https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Muszą tu też zbudować sobie życie

Katarzyna Idczak
W Bydgoszczy markety rosną jak grzyby po deszczu, a budowlańcy na stałe wpisali się już w obraz miasta. Przyjeżdżają z całej Polski. Mieszkańcami stają się na kilka miesięcy.

W Bydgoszczy markety rosną jak grzyby po deszczu, a budowlańcy na stałe wpisali się już w obraz miasta. Przyjeżdżają z całej Polski. Mieszkańcami stają się na kilka miesięcy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 68111" sub="- Nie mamy czasu na grę w karty, raczej sobie nie pozwalamy na takie rzeczy. Śniadania przygotowujemy sami, a obiad przywożą nam firmy cateringowe – mówią pracownicy firmy Bis-Trapik budującej Focus Park w Bydgoszczy. /Fot. Tadeusz Pawłowski">W pierwszych dniach prac rozbiórkowych starej rzeźni przy ulicy Ogińskiego powstało blaszane miasteczko. Parterowe i piętrowe kontenery służą tym, którzy pracują przy budowie nowego centrum handlowego Focus Park. W blaszakach zorganizowano dla nich stołówki, szatnie i natryski. Inne budynki to składy narzędzi i biurowce. Dwa razy w ciągu dnia budowlańcy mogą ściągnąć kaski i zasiąść do posiłku.

Obecnie przy budowie pracuje 350 ludzi z ponad dwudziestu różnych firm. Specjaliści przyjeżdżają do Bydgoszczy na konkretną robotę, ale bywa i tak, że mieszkają tu kilkanaście miesięcy. Nie licząc ciężkiej pracy na budowie, atmosfera w miasteczku przypomina kolonie.

- Nasze potrzeby są rozszerzone. Czasami trzeba coś pożyczyć, coś załatwić. Generalnie wszyscy jesteśmy „na ty”. Nieważne, czy widzi się człowieka po raz pierwszy, podchodzi się i rozmawia, jakby znało się go od kilku lat – mówi Mariusz Sołtys.

<!** reklama>Dla pracy zostawiają swoje rodziny. Do domów wracają raz na jakiś czas, przy okazji świąt i urlopu. Ci, którzy mają bliżej, wyjeżdżają na weekendy. - Jestem budowlańcem od 1973 roku. Pracowałem w różnych miastach w Polsce i Europie. Dzieci są już dorosłe. Córka kończy studia, ma swoje życie. Żona pracuje w hotelarstwie, też ciągle jest poza domem. Dobrze się dobraliśmy pod tym względem, bo nikt do nikogo nie ma pretensji – mówi Tadeusz Szydlik z Ostródy, kierownik kontraktu firmy Bis-Trapik.

- Wielu z nas robi w ten sposób, że sprowadza swoją rodzinę w okolice miasta, w którym pracuje. W tym roku żona i dzieci na wakacje przyjechały do Samociążka. Dzięki temu spędziliśmy razem więcej czasu – mówi Radosław Jenżak, dyrektor projektu Focus Park.

Pracują od siódmej rano do osiemnastej - na wydłużonych zmianach. W ciągu dnia ich domem jest „miasteczko”, a wieczorem wracają do wynajętych przez firmy kwater. Najczęściej są to hotele, mieszkania lub pokoje w akademiku naprzeciwko. Po pracy, kiedy mają siłę, wychodzą na miasto.

- Mam ładne, przytulne M1. Koledzy mieszkają na Gdańskiej, na Osowej Górze. Jest gdzie się wykąpać, wyspać. W Bydgoszczy pracuję od lipca, ciągle poznaję miasto. Wiem, gdzie można dobrze zjeść, gdzie można coś zobaczyć. Moi chłopcy chodzą do „Domu Nauczyciela” na dancingi i też są zadowoleni – opisuje Tadeusz Szydlik.

- Wolnego czasu prawie nie ma. Mieszkam z moją grupą w akademiku przy Ogińskiego. Nie możemy sobie pozwolić na alkohol. Kiedy ktoś zachowuje się podejrzanie, z miejsca jest sprawdzany alkomatem - dodaje Jarosław Połajdowicz z Kwidzyna, brygadzista firmy Trapik.

- Zwiedzanie się organizuje, kiedy trzeba zrobić zakupy czy coś konkretnego załatwić. Praca jest tu na pierwszym planie i tego się każdy trzyma – mówi Mariusz Miśkowski, kierownik kontraktu z RO.SA.BUD z Radomia.

Budowlańcy przyznają, że ich zarobki w Polsce są takie same jak na Zachodzie, a warunki pracy dużo lepsze. Mówią, że są zahartowani i przywykli do ciężkiej pracy. W Bydgoszczy też się zadomowili. Ale apelują do mieszkańców, aby ograniczyli prędkość, jeżdżąc w okolicy budowy.

- Potrącono młodego chłopaka z mojej grupy. W dzień, na pasach samochód minął mnie i uderzył człowieka, który szedł za mną. Te przejścia są niebezpieczne – uważa Jarosław Połajdowicz.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski