Od września nie ma już ustawowego obowiązku noszenia jednolitych strojów przez uczniów podstawówek i gimnazjów. O tym, czy szkoły je utrzymają, zadecydują dyrektorzy i rady rodziców.
<!** Image 2 align=right alt="Image 92342" sub="Firmy zabezpieczyły się przed ewentualną rezygnacją szkół
z obowiązku noszenia mundurków / Fot. Tadeusz Pawłowski">Jest to zgodne z nowelizacją ustawy o systemie oświaty. Tym samym część rodziców została postawiona w przysłowiowej kropce. Do września zostały trzy tygodnie, a oni nie wiedzą, czy będą musieli ponieść dodatkowe koszty zakupu mundurka. Nie wszystkie bowiem szkoły podjęły związane z tym decyzje.
W SP nr 62 wszystko jest jasne - mundurki zostają, przynajmniej na następny rok szkolny. - Ustaliliśmy to już w czerwcu, wtedy większość rady rodziców opowiedziała się za mundurkami, stroje zostały więc zamówione. Jak będzie za rok, tego jeszcze nie wiemy - mówi dyrektorka Czesława Feddek. Jednolite stroje zostają także w Gimnazjum nr 24.
- Zapis o noszeniu takiej odzieży mamy w statucie, uczniowie muszą więc się do niego stosować. Wszyscy, którzy złożyli do nas podania, zostali o tym poinformowani - wyjaśnia dyrektorka Hanna Gałęcka.
<!** reklama>Tymczasem pod znakiem zapytania stoją stroje w Zespole Szkół nr 18.
- We wrześniu będziemy ustalać wszystko z radą rodziców. Jednolite stroje mają zarówno swoje plusy jak i minusy. Wypowiedziały się na ten temat dzieci, które są mundurkom przeciwne... Ostateczną decyzję podejmiemy z rodzicami, a tu jak wspomniałam, głosy są podzielone - mówi Dorota Stolarska, dyrektorka ZS nr 18. Podobny dylemat ma Zespół Szkół nr 16. Tu również decyzje zapadną we wrześniu.
- Co innego, gdyby mundurki były takie, jak w elitarnych szkołach, na przykład w Anglii, eleganckie, składające się z kilku elementów. Na mundurki z prawdziwego zdarzenia rodziców jednak nie stać, musiałyby kosztować około 100 złotych i w tym tkwi prawdziwy problem - mówi dyrektor szkoły, Andrzej Kaczmarek.
Co zrobią producenci jednolitych strojów, jeśli szkoły lawinowo zaczną rezygnować z ich usług? Okazuje się, że szanse na to są marne. Firmy szyjące zabezpieczyły się bowiem przed taką sytuacją... - Mamy umowy podpisane na trzy lata. Jest tam zapis, że jeśli minister powie mundurkom kategoryczne „nie”, dopiszemy dodatkową część do umowy. Jeśli jednak minister daje dowolność dyrekcjom, muszą one dostosować się do umowy lub ponieść koszty rezygnacji - mówi Rafał Kuskowski z firmy „Rafix”, specjalizującej się w szyciu strojów żużlowych. - Żadna ze szkół jeszcze nie zrezygnowała z naszych usług. Jedna pytała, ale widocznie nie zdecydowała się ostatecznie.