Spotkanie grupy G rozegrano na Stadium 974 w Dosze - tym samym nieklimatyzowanym, zbudowanym z blisko tysiąca kontenerów, na którym we wtorek Polska bezbramkowo zremisowała z Meksykiem.
Brazylia przygotowywała się do rozegrania rzutu rożnego. Nagle zapanowała jednak ciemność. Sędzia Ivan Barton (Salwador) wstrzymał grę i zaczekał aż sytuacja wróci do normy. Na szczęście oświetlenie wróciło po kilkunastu sekundach - ku uciesze piłkarzy i kibiców, pośród których zasiadły legendy Canarinhos - Ronaldo, Cafu, Roberto Carlos. Widowisku przyglądał się też prezydent FIFA, Gianni Infantino.
Raczej nie doszło do awarii, tylko najpewniej zawinił tak zwany "czynnik ludzki" (czyt. ktoś przez przypadek wyłączył oświetlenie). Gdyby bowiem było coś nie tak z zasilaniem albo samymi jupiterami to przerwa trwałaby znaczniej dłużej. Ostatecznie arbiter doliczył tylko minutę.
Rok temu do podobnych scen doszło w polskiej ekstraklasie. W meczu Rakowa z Zagłębiem w Częstochowie na ponowne rozświetlenie jupiterów trzeba było zaczekać przeszło kilkanaście minut. W mieście doszło do poważnej awarii sieci energetycznej.
MUNDIAL 2022 w GOL24
