Pasażerowie z pobliskiego przystanku, mieszkańcy Śródmieścia, dzielnicy muzycznej, dzieci bawiące się w parku są szczęśliwsze, gdy wracają do domu z wafelkiem w ręku.
<!** Image 2 align=right alt="Image 123377" sub="Lody z NRD-oweskiego automatu Fot. Katarzyna Kaczór">Przepis na lody, które bydgoszczanom nie znudziły się od ponad dwudziestu lat?
- Mleko, cukier, trochę wody i to już chyba właściwie wszystko - zdradziła Expressowi właścicielka punktu z parku Kochanowskiego. - Do tego może być bita śmietana. Śmietanę kupuję w zakładzie mleczarskim za Bydgoszczą. Tylko „trzydziestkę”, bo jedynie ta pięknie się ubije. Dwudziestoprocentowa śmietana będzie się lała, nigdy nie zesztywnieje tak, jak się tego od niej oczekuje. Proponuję poznańskie lody śmietankowe. Wyborowe. Robię je i sprzedaję od ponad 24 lat. Mam wiernych klientów, którzy mówią, że tu, u mnie, kupują smak i zapach swojego dzieciństwa...
Czy minilodziarnia stała tu jeszcze „przed panią”?
30 lat temu też ktoś tu sprzedawał lody, też z automatu, ale nie były ponoć zbyt dobre. Choć trudno w to uwierzyć, około dwóch lat trwało, zanim zmazaliśmy tamto złe wrażenie.
<!** reklama>Klienci dopisują?
Kiedyś przed laty ludzie ustawiali się po „poznańskie” z termosami, niektórzy ze szklanymi miseczkami, salaterkami. Osładzaliśmy życie kilku pokoleniom bydgoszczan. I dalej je słodzimy. Automat wyprodukowany jeszcze w NRD będzie tak długo chodzić, aż nie padnie. Teraz już tak głośno pracuje, że lekko się głuchnie siedząc cały dzień w jego towarzystwie. Nasze lody mają, niestety, konkurencję w postaci tej, jak ja to nazywam - mrożonej wody. Niestety to, że moje lody z automatu są naturalne, prawdziwe i niefarbowane, już dziś przestaje być wystarczającą reklamą.