https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Mroki wypożyczalni

Jarosław Reszka
Wakacyjna przechadzka po wypożyczalniach to traumatyczne doświadczenie - chyba że trafimy do lokalu klimatyzowanego.

<!** Image 1 align=left alt="Image 29578" >Wakacyjna przechadzka po wypożyczalniach to traumatyczne doświadczenie - chyba że trafimy do lokalu klimatyzowanego. Polscy dystrybutorzy widać nie wierzą, że w 30-stopniowych upałach umysły widzów mogą przyjąć coś bardziej skomplikowanego od horroru czy naiwnej komedii. Ponieważ większość tytułów wakacyjnych premier niewiele mówi nawet nieźle zorientowanym w światowym kinie, często zmuszeni jesteśmy polegać na opiniach wypisanych na okładce filmu. Wkładamy potem taki skarb do szufladki odtwarzacza DVD i rozpoczyna się droga przez mękę. Gdybyśmy na podobny film natrafili podczas zabawy telewizyjnym pilotem, decyzja byłaby prosta. Trudniej o nią, gdy film został wypożyczony kosztem kilkunastu złotych i zmarnowanej na przejazd benzyny. Taką mękę przeszedłem ostatnio za sprawą pozycji o patetycznym tytule „Mroki pamięci”. Właściwie sam jestem sobie winien, bo tytuł powinien zapalić w mojej głowie lampkę alarmową. Nie zapalił, za to w metryczce filmu znalazłem nazwisko, które wlewało odrobinę otuchy. Tom Sizemore kojarzył mi się ze świetną rolą sierżanta Horvatha w „Szeregowcu Ryanie”. Niestety, najnowsza pozycja z jego udziałem z „Szeregowcem Ryanem” ma tyle wspólnego, że jedno i drugie dzieło bywają określane jako film fabularny. „Mroki pamięci” rozpoczynają się od podróży seksownej dziewczyny i jej przystojnego narzeczonego do położonego na pustkowiu dużego domu, który dziewczyna odziedziczyła po śmierci babci. Ledwie Karen przekracza jego progi, zaczynają się jej roić koszmary. Sugeruje to kolejną wersję opowieści o nawiedzonym domu, ale z czasem okazuje się, że ta intuicja nie jest trafna, za sprawą wspomnianego Toma Sizemora. W filmie nosi on imię Pierce i jest byłym pracownikiem babci, który pozostał w gospodarstwie po jej śmierci, by opiekować się domem i pięknymi końmi w stajni. Pierce od pierwszego spotkania sprawia wrażenie dziwaka, tyle, że na początku wydaje się dziwakiem nieszkodliwym, a później już popaprańcem pełną gębą. Do Karen dotrze to najdosadniej, gdy Pierce zwierzy się jej z fascynacji... doktorem Mengele. I tak zacznie się upiorny bal, w którym rzeczywistość pomiesza się z chorą fantazją. Hm, kiedy teraz przeczytałem to ministreszczenie, dochodzę do nieskromnego wniosku, że czyta się je znacznie lepiej niż ogląda „Mroki pamięci”.

Mroki pamięci, reż. Rubi Zack

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski