https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Może być droższe, byle zdrowe

Maria Warda
Kontrola nie wykazała w mięsie oferowanym przez żnińskie sklepy trującej substancji pochodzącej ze skażonej olejem paszy.

Kontrola nie wykazała w mięsie oferowanym przez żnińskie sklepy trującej substancji pochodzącej ze skażonej olejem paszy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 104346" sub="Mieszkańcy grodu Śniadeckich mogą bez obaw kupować mięso i wędliny w żnińskich sklepach / Fot. Maria Warda">Przeprowadzenie badań zlecił żnińskiemu sanepidowi powiatowy lekarz weterynarii. - Wysłaliśmy notę informacyjną o ewentualnym skażeniu mięsa, którą otrzymaliśmy od Wojewódzkiej Inspekcji Sanitarnej - mówi Bożena Wojciechowska, inspektor do spraw środków spożywczych pochodzenia zwierzęcego. - Niezależnie od tego, sami wcześniej ustaliliśmy, że jeden z zakładów na terenie naszego powiatu kupuje mięso z Irlandii. Nasze działania miały charakter interwencyjny.

- 10 grudnia przeprowadziliśmy kontrolę w czterech żnińskich sklepach, wytypowanych przez powiatowego lekarza weterynarii - informuje Joanna Szymańska, rzeczniczka prasowa sanepidu. - Inspektorzy nie stwierdzili, aby zbadane wyroby zawierały dioksyny.

<!** reklama>Bożena Wojciechowska informuje, że dioksyny w mięsie sprowadzonym z Irlandii dostały się do organizmu zwierząt drogą pokarmową. Karmiono je paszą skażoną olejem. - Nie wiadomo, czy był to olej samochodowy czy techniczny. Lekarka podkreśla, że mięso do Polski było i będzie sprowadzane z innych krajów, bo takie są prawa rynku.

Tadeusz Mądry, prezes grupy producenckiej „Zorza” z Białożewina, która zajmuje się hodowlą trzody i bydła, uważa, że sprowadzanie mięsa z obcych państw przez rzeźnie w powiecie żnińskim jest skandalem. -Zakłady mają dobre mięso od naszych producentów, ale go nie kupują - ubolewa Tadeusz Mądry. - W kraju nie brakuje mięsa. Rozumiem, że przedsiębiorcy szukają tańszego. Kupują na przykład tani surowiec z Danii. Nie jesteśmy w stanie z nimi wygrać, bo tam rolnik do każdego wyhodowanego tucznika dostaje od państwa 25 euro dopłaty. Uważam jednak, że w każdym sklepie powinna być informacja, skąd pochodzą mięso i wędliny. Powinno być jasno określone, które wyroby zawierają mięso z Polski, a które z obcych państw - dodaje.

Pani Katarzyna, gospodyni domowa, którą spotkaliśmy w jednym ze sklepów w Żninie, powiedziała, że chciałaby wiedzieć, jakiego pochodzenia wyroby kupuje. - Nie dlatego, że obawiam się dioksyn czy innych trucizn, ale głównie dlatego, że popieram nasz rodzimy handel. Wolę zjeść mniej, zapłacić drożej, ale mieć pewność, że to pochodzi z polskiego gospodarstwa, a jeszcze lepiej od rolnika z naszego powiatu.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski