Małżonków oskarżyła warszawska prokuratura. Proces toczył się jednak w Toruniu ze względu na miejsce zamieszkania oskarżonych i świadków.
- Oskarżonym zarzucamy, że od 19 do 30 kwietnia 2013 r., wspólnie i w porozumieniu, manipulowali akcjami spółki Boryszew SA, sztucznie zawyżając obrót poprzez dokonywanie tzw. transakcji crossowych. W ten sposób manipulowali popytem i podażą, co wyczerpuje znamiona czynu art. 183 Ustawy o obrocie instrumentami finansowymi w związku z art. 12 Kodeksu karnego - mówi prokurator Marcin Reszkowski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Dziś prokurator w mowie końcowej zażądał dla małżonków kary grzywny - po 1 mln zł od każdego. Surowszej kary domagał się oskarżyciel posiłkowy, czyli Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). Oprócz grzywny żądał też kary roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata próby.
Dobrze wiedzieli, że dokonują fikcyjnych transakcji, które zaburzają popyt i podaż na giełdzie
- Oboje oskarżeni działali w zamiarze bezpośrednim. Chcieli zachować spółkę Boryszew w indeksie WIG20. Dobrze wiedzieli, że dokonują fikcyjnych transakcji, które zaburzają popyt i podaż na giełdzie - podkreślał dziś Mariusz Cyran z KNF.
Zobacz również:
Wspomnień czar. Tak kiedyś grał Zawisza [zdjęcia]
Sztuczne generowanie wysokich obrotów miało Karkosikom posłużyć osiągnięciu wolumenu wystarczającego do utrzymania Boryszewa w indeksie WIG20. To prestiżowy giełdowy indeks 20 największych spółek akcyjnych notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Ostatecznie miliarderzy tego celu nie osiągnęli - GPW wykreśliła spółkę z WIG20.
Grażyny i Romana Karkosików broniło w procesie pięciu adwokatów. Wczoraj w sądzie głos zabierali kolejno: mec. Michał Królikowski (były wiceminister sprawiedliwości), mec. Mirosław Kutnik, mec. Wojciech Błaszczyk, mec. prof. Marek Wierzbowski oraz mec. Jacek Krężelewski. Na co zwracali uwagę w mowach końcowych?
Nikt z nas nie lubi płacić podatków. To chyba oczywiste. Państwo Karkosikowie płacą ich miliony. Mają prawo dokonywać optymalizacji i z tych możliwości korzystają
Główną linią obrony było twierdzenie, że transakcje crossowe między małżonkami miały na celu "optymalizację podatkową".
- Nikt z nas nie lubi płacić podatków. To chyba oczywiste. Państwo Karkosikowie płacą ich miliony. Mają prawo dokonywać optymalizacji i z tych możliwości korzystają - mówił mec. Jacek Krężelewski.

Prof. Marek Wierzbowski podkreślał, że "nie istnieje coś takiego jak manipulacja wolumenem". Zwracał też uwagę na brak pokrzywdzonych przez działania Karkosików.
- Małżeństwo państwa Karkosików dbało o to, żeby na skutek ich działań nie było ruchu cenowego na giełdzie - mówił.
Nasz klient jest samoukiem. Nie ma wyższego wykształcenia. Inwestowanie na giełdzie to jego pasja i sposób na życie.
Generalnie, obrońcy wnosili o uniewinnienie miliarderów. Mec. Wojciech Błaszczyk, z ostrożności procesowej, prosił jednak sąd o rozważenie możliwości warunkowego umorzenia postępowania. Nie tylko ze względu na niską społeczną szkodliwość czynu, ale i pozytywną prognozę kryminologiczną Romana Karkosika.
Zobacz również:
"Despero" i "Metyl" wracają. Są zdjęcia nowego "Pitbulla" [GALERIA]
- Nasz klient jest samoukiem. Nie ma wyższego wykształcenia. Inwestowanie na giełdzie to jego pasja i sposób na życie. (...) Słysząc o takim akcie oskarżenia mówił: "Boje się, że robiąc to, co robię codziennie, popełniam przestępstwo" - mówił adwokat, dodając, że każdy racjonalny inwestor giełdowy wie, że zwiększony obrót akcjami na giełdzie niekoniecznie musi świadczyć o zwiększonej podaży i popycie.
Prokuratura zaznacza, że czyn, o który oskarżeni są Karkosikowie, nie zakłada istnienia osób pokrzywdzonych.
- To nie oszustwo, tylko manipulacja, która jednak jest karalna - podkreśla prokurator Marcin Reszkowski.
Wyrok ogłoszony zostanie jutro rano.
Zobacz również: Nowy Swing dla Bydgoszczy
