https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mówi, że wjechał na żółtym

Jarosław Hejenkowski
Kto był winien, to wykaże dopiero dochodzenie. Ale inowrocławianie już oceniają, że oprócz kierowcy, który wjechał na czerwonym, część odpowiedzialności ponoszą służby drogowe.

Kto był winien, to wykaże dopiero dochodzenie. Ale inowrocławianie już oceniają, że oprócz kierowcy, który wjechał na czerwonym, część odpowiedzialności ponoszą służby drogowe.

<!** Image 2 alt="Image 162202" sub="Na przejściu dla pieszych obok rąbińskiego kościoła palą się znicze, przyniesione przez bliskich zmarłej nastolatki Fot. Jarosław Hejenkowski">- To była wspaniała dziewczynka, zawsze pogodna i rozpromieniona. Jezu, nadal nie wierzę w to, co się stało. Zawsze będzie w moim sercu i będę o niej pamiętać. Kochamy cię, Misia - to jeden z licznych komentarzy dotyczących tragedii, do której doszło w czwartek wieczorem na Rąbinie.

Wszystko wskazuje na to, że autobus miejski wjechał w dwójkę nastolatków, przechodzących przez ulicę Wojska Polskiego, mimo że miał czerwone światło.

- Z naprzeciwka jechał mój kolega z korporacji i zatrzymał się, a autobus wjechał na przejście i przeciągnął pod sobą to dziecko - mówi jeden z inowrocławskich taksówkarzy.

<!** reklama>Czternastoletniej Michaliny nie udało się uratować. Jej kolega przeżył, choć jest mocno poturbowany.

Ten wypadek wywołał w mieście wielką dyskusję na temat jakości pracy służb zajmujących się odśnieżaniem oraz brawury kierowców.

- Dopiero, gdy zdarzyła się tragedia, zaczęli odśnieżać drogę - żali się koleżanka gimnazjalistki. - Winę za to, co się stało, ponoszą w 80 procentach drogowcy, którzy dbają o nasze drogi. Co roku jest to samo - zawsze śpią, lub udają, że coś robią - komentuje z kolei internauta podający się za kierowcę MPK.

Gdy informujemy, że ulica Wojska Polskiego mogła być jeszcze nieodśnieżona, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych Andrzej Lipiński zapewnia, że to niemożliwe, choć obiecuje sprawdzić te doniesienia. - Nie chce mi się w to jednak wierzyć - mówi w rozmowie z „Expressem”.

Kierowca autobusu, który śmiertelnie potrącił gimnazjalistkę, pracuje w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym już od 25 lat. Tuż po czwartkowej tragedii był niezwykle wstrząśnięty. Zastosowano wobec niego dozór policyjny.

- Kiedy dzwonił do nas, mówił, że na przejście dla pieszych wjechał na żółtym świetle. Zresztą, ile on mógł jechać? Przecież wyjeżdżał dopiero z przystanku, więc 20 albo 30 kilometrów na godzinę - broni pracownika dyrektor MPK, Mariusz Kuszel.

Nie wiadomo jeszcze, czy oficjalna delegacja MPK pojawi się na pogrzebie dziewczyny. - Zastanawiam się, bo nie chcemy jątrzyć - przyznaje nasz rozmówca.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski