<!** Image 3 align=right alt="Image 209447" sub="Joanna Kisielińska
[Fot. Jacek Smarz]">Rozmowa z JOANNĄ KISIELIŃSKĄ, studentką prawa UMK, zdobywczynią nagrody dla Najlepszego Mówcy i członkinią drużyny, która zdobyła III miejsce w Europejskim Konkursie Praw Człowieka w Strasburgu.
Podobno trudno Panią przegadać...
Mało jest sytuacji, w których nie wiedziałabym, co powiedzieć, ale i takie się zdarzają. Podczas takich wydarzeń jak konkurs nie można nie wiedzieć, co powiedzieć i zawsze trzeba znaleźć jakąś odpowiedź. Najlepiej, żeby była to odpowiedź dobra i merytoryczna. Finał wspomnianego konkursu odbywał się na podstawie znanego wcześniej kazusu. Każda ze stron występowała w roli państwa pozwanego lub strony skarżącej. <
Jak skutecznie przekonuje się do swoich racji?
Trzeba znaleźć solidne argumenty, być gotowym na pytania od sędziów, które mogą dotyczyć nie tylko kwestii merytorycznych, ale i stanu faktycznego. Poza tym, trzeba umieć przewidywać, co będzie chciał powiedzieć przeciwnik. Tu podstawą są prawo i orzecznictwo. Bardzo duże wsparcie otrzymaliśmy od dr Julii Kapelańskiej-Pręgowskiej, która nas przygotowywała od samego początku. Także dzięki niej zakwalifikowaliśmy się do ścisłego finału, w którym jako drużyna (w składzie: Konrad Gortad, Daniel Setcki, Mateusz Naleśnik i ja) zajęliśmy 3 miejsce.<!** reklama>
Argumenty trzeba umieć przedstawić, przekonać.
Przydają się umiejętności autoprezentacji. Przede wszystkim trzeba mówić jasno, należy powiedzieć sędziom, o czym będzie się mówiło i do czego odnosiło, żeby i dla nich struktura wypowiedzi była jasna. Wydaje mi się, że korzystne jest mówienie krótkimi i w miarę prostymi zdaniami. Oczywiście, trzeba też używać języka prawniczego, a w naszym przypadku także medycznego, ponieważ opieraliśmy się na kazusie z zakresu prawa medycznego.
Te umiejętności to coś nabytego czy wrodzonego?
Geny chyba odgrywają jakąś rolę. Trzeba jednak nauczyć się przezwyciężać stres. Wiele razy występowałam na różnego rodzaju konferencjach i publiczne wystąpienia przestały być stresujące. Muszę jednak przyznać, że w Strasburgu ręce mi się trzęsły. Jeśli chodzi o naukę, to takie konkursy dają możliwość wyjścia poza uniwersytecką teorię i wejścia na salę sądową.
Załóżmy, że jest Pani na sali sądowej w amerykańskim stylu. Ma Pani użyć argumentu, że milczenie jest złotem.
Pewnie najlepiej, żebym w ogóle się nie odzywała, a nie przegadywała ten argument. Może w ten sposób wskazałabym, że pewne rzeczy lepiej przemilczeć. Nawet podczas wystąpień sądowych nie wyciągamy od razu wszystkich argumentów, część trzeba przemilczeć, bo niektóre punkty kazusu mogą być dla nas niekorzystne.