Prokurator chce też dodatkowego zaostrzenia wyroku. O przedterminowe zwolnienie morderca Artur K. mógłby się starać po odsiedzeniu 35 lat za kratkami. Siedzi już dwa więc mógłby myśleć o wyjściu na wolność mając 53 lata. Ale oskarżycielowi nie zależy na tym by młodzieniec wrócił na wolność. Chce by skazać go na „karę eliminacyjną”. Taką, która daje gwarancję, że nigdy już nie pojawi się poza murami więzienia. Dlaczego? Artur K. jest zdemoralizowany, „niezdolny do funkcjonowania w społeczeństwie”, „hołduje kultowi przemocy” - czytamy w prokuratorskiej apelacji.
W agencji przy ulicy Więckowskiego we Wrocławiu Artur K. pojawił się 21 listopada 2015 roku. W plecaku miał nóż z ostrzem o długości 30 centymetrów. Stale go przy sobie nosił. W śledztwie wyjaśni potem, że to do „obrony przed uchodźcami, którzy powodują zamachy i wybuchy.” Najpierw rzucił się na kobietę, z którą chwilę wcześniej współżył. W tym czasie druga z pań była w łazience. Gdy wyszła próbowała wołać o pomoc. Ale została równie brutalnie zamordowana.
Dlaczego to zrobił? Artur K. w śledztwie podawał różne motywy. Raz mówił, że kobieta próbowała go okraść. Wspomniał, ze był pod wpływem narkotyków, nie patrzył co robi. „Pierwsze co już się zaczęło to jak lokomotywa, jak ruszy to już nie zatrzymasz” - mówił o tym, co się z nim działo, gdy zabijał.
TU PRZECZYTASZ o wyroku sądu pierwszej instancji
Podczas innego z przesłuchań wspomniał, że prostytutki to „kobiety bez zasad” i nie powinny żyć. Wreszcie zaczął mówić coś o dopalaczach podstępem podanych mu przez jedną z kobiet. A on jest wrogiem dopalaczy bo „zabrały mu” wielu kolegów. Dla oskarżenia wszystkie te wytłumaczenia to próby „racjonalizowania” tej okrutnej zbrodni. Żal? Wyrzuty sumienia? „Rano wstaję, zajaram, nie myślę o tym” - wyznał przesłuchującym go. Przeciwnie. To co zrobił – przekonuje prokurator w apelacji – imponowało mu. Nawet w listach do znajomych, jakie wysyłał z aresztu kilka miesięcy po morderstwie, podpisywał się „GIT KILER”.
Prokuratura jest pewna, że 25 lat w więzieniu to zdecydowanie za mało żeby go „wychować i przywrócić do społeczeństwa”. Wspomina opinie o Arturze K. choć z Młodzieżowego Ośrodkach Wychowawczego, gdzie przebywał. Był agresywny i do innych uczniów ale też do nauczycieli. Lekarze, którzy badali go w śledztwie orzekli, że jest egoistą, „bezwzględnie nie liczy się z opiniami innych”.
„Nadmiernie łagodna kara może być odbierana jako brak kary” - czytamy w uzasadnieniu prokuratorskiej apelacji. - „Może wyrobić przekonanie o niesprawności systemu prawnego oraz o istnieniu mechanizmów umożliwiających uniknięcie prawnych dolegliwości”.
Obrona apelacji nie wniosła. W najbliższy piątek Sąd Apelacyjny rozstrzygnie czy uznać wątpliwości prokuratury za słuszne czy utrzymać w mocy karę 25 lat więzienia. Gdyby tak się stało o przedterminowe zwolnienie Artur K. będzie mógł się starać pod odsiedzeniu 15 a nie 35 lat jak chciałoby oskarżenie. Czyli już za 13 lat.
ZOBACZ TEŻ
Policjanci będą teraz patrolowali miasto z kamerami w mundurach